wtorek, 4 grudnia 2012

Problem techniczny

Hej Dziewczyny!
Przepraszam za ciszę na blogu, która spowodowana jest przede wszystkim brakiem czasu.
Przygotowanych jest kilka nowych postów, ale mam problem techniczny z przesyłaniem zdjęć na bloga. Skończył mi się już limit 1 GB. Czemu tak szybko? I dlaczego jest tak mało miejsca? Jak Wy sobie z tym radzicie? Wykorzystałam limit w niecałe 5 miesięcy, nie wiedząc w ogóle i żyjąc w błogiej nieświadomości, że takowy istnieje :( I co teraz? Jak żyć, panie premierze? ;) Dajcie znać jak u Was wygląda sprawa, proszę :) Jakoś moje własne osobiste posty bez zdjęć mi się nie widzą, dlatego chciałabym móc je wrzucać bez płacenia miesięcznego abonamentu w wysokości kilku dolarów. Jestem laikiem w takich technicznych sprawach, więc proszę o pomoc bardziej wprawione Blogerki :**
Ze spraw bardziej przyjemnych to, jak powszechnie wiadomo "coraz bliżej święta, coraz bliżej święta zawsze coca-cola" i świąteczna gorączka postępuje.
Mamy już za sobą wiechę*, która odbyła się w sobotę i trwała do 4 rano :D 18 osób w domu to spore wyzwanie, bo chyba rzadko już robi się w domu większe imprezy, które raczej przenosi się do knajp i restauracji, ale pomimo tłoku i ścisku humory dopisywały i bawiliśmy się świetnie (prawie jak Ania Dąbrowska :)
Dach położony, okna dachowe też, drzwi zamontowane. Czekamy na wszystkie pozostałe okna, które wedle umowy powinny zostać zamontowane jeszcze przed Wigilią.

Jeszcze raz proszę Was o pomoc w sprawie zdjęć i mam nadzieję, że usłyszymy się i zobaczymy już niedługo.
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za troskę w prywatnych mailach i za wszystkie miłe komentarze :)
Buziaki!!!
Młoda Mężatka :)

*Uroczystość zawieszenia wiechy to tradycja budowlana. Zwyczajowo świętowano zakończenie ważnego etapu budowy domu, czyli położenie ostatniego elementu dachu. Na uroczystość wykonawca vel. inwestor robót zapraszał wszystkich pracujących przy jego budowie. 

czwartek, 15 listopada 2012

Sto lat! Sto lat!

Sister, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!!! 

mnówstwŹródło: prezenty-i-życzenia.pl 
Mnóstwo radości

Źródło: students.pl
Szafy pełnej ubrań, a raczej żeby zawsze było się w co ubrać ;)

Źródło: jak wyżej
Udanej imprezy jutro

www.weheartit.com
I żebyś miała już na zawsze swojego Misia :)


P.S. Od dzisiaj w Stanach Zjednoczonych mogłabyś legalnie kupować alkohol :D
Buziaczki :***

czwartek, 8 listopada 2012

TAG: Moje blogowe sekrety

Wyróżniła mnie Emilia, której serdecznie jeszcze raz dziękuję, a że od tego faktu  minęły już dobre trzy tygodnie, a w kolejce czekają jeszcze dwa tagi od Frau Muffin oraz RedRose, spieszę więc z odpowiedziami. Przecież lepiej późno niż wcale! :)


Zasady:
1. Zamieść baner w poście odpowiadającym na tag.
2. Napisz, kto Cię otagował i zamieść zasady zabawy.
3. Odpowiedz na wszystkie pytania.
4. Zaproś do zabawy 5 innych blogerek.

Pytania i odpowiedzi :) 

1. Ile czasu prowadzisz bloga i jak często publikujesz posty? 

Swój blog zaliczyłabym do tych ledwo raczkujących, bo nie istnieje zbyt długo - pierwszy post pojawił się w poniedziałek 9 lipca tego roku, po tym jak dostałam od Męża w prezencie przedurodzinowym długo wyczekiwany aparat fotograficzny, a który marzył mi się właśnie po to, by prowadzić to swoje małe miejsce w sieci. Posty pojawiają się w różnych odstępach czasowych i pewnie jak większość życzyłabym sobie, żeby pojawiały się częściej; niestety życie codzienne często staje na przeszkodzie :) 

2. Ile razy dziennie zaglądasz na bloga i czy robisz to w pierwszej kolejności?

To również zależy od wielu rzeczy. Staram się być tu codziennie i robię to w pierwszej kolejności wraz z zalogowaniem się na pocztę. Z chęcią czytam i odpowiadam na komentarze, przeglądam statystyki i cieszę się z każdych nowych odwiedzin. Z przyjemnością zaglądam też na inne blogi i lubię tam zostawiać po sobie ślad, jednak  gdybym miała wykazać się stuprocentową obecnością u każdej z Was, to okazałoby się, że doba ma za mało godzin. I choć staram się jak mogę, to czasami zdarza się, że nie odwiedzam nawet swojego bloga przez kilka dni. 

3. Czy Twoja rodzina i znajomi wiedzą o tym, że prowadzisz bloga? 

Wie mój Mąż, który chyba nawet nigdy tu nie zajrzał (może boi się, że przeczyta coś na swój temat? :) ale zawsze się dopytuje co tu słychać :) Wie także moja Siostra, która przyznała się, że zawsze po włączeniu komputera najpierw sprawdza czy dodałam nowy wpis, a kiedyś pierwsze co to odwiedzała facebooka :) Wiedzą też Przyjaciółki i dosłownie kilkoro znajomych, nikt więcej. 

4. Posty jakiego typu interesują Cię najbardziej u innych blogerek? 

Interesuje mnie wszystko. Od A do Z. Z przyjemnością czytam o życiu codziennym, o rodzinie, o podróżach. Bardzo lubię oglądać zakupy ubraniowe i kosmetyczne, tak samo jak outfity i makijaże.   Doceniam recenzje produktów kosmetycznych i niejednokrotnie kieruję się niemi będąc na zakupach w drogerii. Inspirują mnie przepisy kulinarne oraz DIY, a recenzje książek zachęcają do czytania. 

5. Czy zazdrościsz czasem innym blogerkom? 

Nie zazdroszczę, ale podziwiam. Podziwiam za mnóstwo informacji, jakie przekazują, wielką wiedzę, jaką się wykazują pisząc posty. Podziwiam za piękne włosy, ładny makijaż, genialną stylizację.  Podziwiam za to, że do wszystkiego co osiągnęły w blogosferze, doszły same, dzięki swojej determinacji i pracy włożonej w prowadzenie bloga. 

6. Czy zdarzyło Ci się kupić jakiś kosmetyk tylko po to, by móc go zrecenzować na swoim blogu. 

Nie zdarzyło mi się. 

7. Czy pod wpływem blogów urodowych kupujesz więcej kosmetyków, a co za tym idzie wydajesz więcej pieniędzy? 

W zasadzie od dłuższego czasu nie szczędzę sobie zbytnio jeśli chodzi o kosmetyczne zakupy, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku, więc odwiedziny blogów o tematyce urodowej nie mają na to większego wpływu. Jedyne co, to być może dzięki nim i recenzjom różnych produktów kosmetycznych moje konsumenckie decyzje są bardziej przemyślane, zaplanowane i trafione. 

8. Co blogowanie zmieniło w Twoim życiu? 

Mam trochę mniej czasu na inne rzeczy :) Ale najważniejsze to znaleźć złoty środek i z niczego nie rezygnować. I wiem też, że nie tylko w rzeczywistości, ale także w wirtualnym świecie są osoby, które mnie "wysłuchają", doradzą, zaproszą na kawę i poprawią humor miłym słowem :) 

9. Skąd czerpiesz pomysły na nowe posty? 

Jakoś nigdy nie siedziałam i nie myślałam nad tym, co napisać. Raczej narzekam na to, że nie mogę zrealizować wszystkich postowych pomysłów jednoczenie. One same się rodzą i przychodzą  znikąd, czasem w najmniej nieoczekiwanych momentach :) Dobrze, że istnieje coś takiego, jak wersja robocza :) 

10. Czy miałaś kiedyś kryzys w prowadzeniu bloga tak, że chciałaś go usunąć? 

Nic takiego nie miało miejsca. 

Pytanie dodatkowe (nie musisz na nie odpowiadać, jeśli nie chcesz): Co najbardziej denerwuje Cię w blogach innych dziewczyn?

Denerwują mnie błędy ortograficzne i chaos przekazu, kiedy muszę przeczytać coś dwa razy, żeby zrozumieć o co  chodzi. Irytują mnie też zdjęcia na tle rozwalonego łóżka, otwartej szafy i innych takich bałaganów  itp. jeśli wiecie co mam na myśli :)

Zdaję sobie sprawę z tego, że odpowiedziałam ze znacznym opóźnieniem na ten TAG, więc nie będę nikogo wywoływać do tablicy, tylko zaproszę do zabawy te z Was, które jeszcze nie odpowiadały na  blogowe sekrety, a mają ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami :) Czujcie się zaproszone :) 

Pozdrawiam cieplutko :) 



środa, 7 listopada 2012

Niby nic, a jednak

Niech Was nie zmyli tytuł, to będzie wpis kulinarny :)
Ciasto, które już dawno miało się tu pojawić, a swoją premierę ma dopiero dzisiaj
Nazywa się NIC. Ciasto nic.
Ja mówię na nie niby nic, a jednak :)



Składniki:

  • 3 jajka
  • 1 szklanka cukru
  • 2 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 plaska łyżeczka sody oczyszczonej
  • 0,5 szklanki oleju
  • 1 łyżka kakao
  • 3 jablka
  • bakalie (według uznania - u mnie tylko orzechu włoskie, można sparzyć wrzątkiem, żeby zmiękły) 

Jajka ucieramy z cukrem na puszystą masę, następnie dodajemy proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną.


Wlewamy olej i dalej ucieramy. Do masy dodajemy kakao i mąkę.


Jabłka obieramy, kroimy w kostkę i dodajemy do masy. Następnie wrzucamy bakalie, co kto lubi :)
Wszystko razem mieszamy i wykładamy na posmarowaną tłuszczem i posypaną bułką tartą blaszkę.


Pieczemy około 45 minut w temperaturze 180 stopni.

Jeżeli lubicie takie jesienne smaki (orzechy i jabłka mmmm), to zapraszam do pieczenia!


sobota, 3 listopada 2012

Mega denko :)

Czyli wszystko to, czego pozbyłam się w październiku. Tzn. nie pozbyłam, tylko zużyłam do ostatniej kropli. W tym miesiącu wyjątkowo dużo tego było. Prawie pozbywam się już wszystkiego jeszcze z czasów Wrocławia, hehe trochę jednak tego było, a zapasy tylko wyglądały tak niepozornie ;)



Włosy:


  1. Head&Shoulders Ocean Energy z naturalnymi minerałami morskimi - nadaje włosom energię i witalność. Niestety zawiera SLSy, ale nic nie poradzę na to, że moje włosy tolerują ten szampon (w przeciwieństwie do innych!) w każdej ilości i w różnych wersjach. Choćbym nawet nie chciała to muszę go używać, chociaż co kilka myć. 
  2. Ziaja Odżywka Intensywne Wygładzanie do włosów niesfornych z proteinami jedwabiu i prowitaminą B5. Niby bez spłukiwania, ale strach zostawić na włosach ;) Całkiem przyzwoita, ale nie najlepsza odżywka. 
  3. Ziaja Maska Intensywne Wygładzanie - niby maska, a skład identyczny z odżywką poza jednym składnikiem o bardzo chemicznej nazwie :( 
  4. Isana Suchy Szampon - mój hit nad hitami, używam nieprzerwanie w razie potrzeby. Niestety bardzo mało wydajny.
  5. Isana Odżywka w sprayu do włosów suchych i zniszczonych. Przeciętny zapach i zero działania - nie wzmacnia, nie chroni, włosy się nie błyszczą i na pewno łatwiej się nie rozczesują. 
  6. Alterra szmpon nadający połysk Morela i Pszenica do włosów pozbawionych blasku i łamliwych. Ładnie pachnie i dobrze oczyszcza włosy. 
Twarz 


  1. Ziaja Anno D'oro Mikrodermabrazja zabieg domowy. Bardzo lubię ten produkt. Choć przeznaczony jest dla cery dojrzałej 40+ w celu walki ze zmarszczkami, dla mnie to po prostu dobry peeling enzymatyczny. Przypuszczam, że wrócę do niej ponownie, ale obecnie zachwycam się drobnoziarnistym peelingiem Perfecty (dlaczego nie ma pełnowymiarowego opakowania tylko saszetki?? :( 
  2. AA Wrażliwa Natura Nawilżająco-rozjaśniający krem pod oczy 20+. Póki co to najlepszy drogeryjny krem w przystępnej cenie jaki miałam, ale teraz szukam czegoś bardziej treściwego. 
  3. Ziaja Masło kakaowe - no dobra przyznaję się, nie zdążyłam zużyć przed upływem daty ważności, ale bardzo się starałam i naprawdę niewiele zostało :) 
  4. Eva Natura Herbal Garden Tonik do twarzy pielęgnacyjny z ekstraktem z czerwonej koniczyny. Naprawdę dobry, idealnie odświeżający tonik,  kolejna buteleczka już w użyciu. 
Ciało 



  1. Isana Peeling pod prysznic z białą czekoladą i wanilią. Limitowanka Rossmanna z ubiegłej zimy. Pierwsze opakowanie zużyłam w ekspresowym tempie, z drugim już nie poszło tak łatwo i trochę się przeciągnęło :) 
  2. Scholl Krem zmiękczający na twardą skórę stóp. Fakt faktem, że nie używałam go regularnie, ale naprawdę jest do bani. Znana marka, wysoka cena i nic więcej. Czasem naprawdę nie warto przepłacać, zwłaszcza, że znalazłam ideał, który jest ośmiokrotnie tańszy. 
  3. Żel pod prysznic i sól do kąpieli z twarzą Marylin Monroe ;) Bardzo ładny zapach i niestety przesuszenie skóry :( 
  4. Kremowy żel pod prysznic Luksja Avocado i prowitamina B5. Konsystencja bardziej glutowata niż kremowa, dość intensywny zapach i SLS :( A czekają jeszcze buteleczki w innej wersji zapachowej. 
  5. Oceania Aroma AntiStress Zel pod prysznic Relaks i Odprężenie z lawendą i patchouli. Niska cena, duża butla, ładny zapach i przyjemny dla oka kolor. Jak dobrze, że Biedronka jest tak blisko ;) 
  6. Isana Kremowy żel pod prysznic Kwiat pomarańczy i jogurt. Piękny zapach, uwielbiam kwiat pomarańczy w kosmetykach! 
  7. Facelle Płyn do higieny intymnej wersja Fresh. Kupiłam go z myślą o myciu włosów, ale w tej roli nie sprawdził się zupełnie. Zużyłam więc zgodnie z przeznaczeniem bez większych zachwytów i wróciłam do Lactacydu. 
  8. Lady SpeedStick - najlepszy antyperspirant ever! Żałuję, że nie produkują już kulek, ale sztyft też daje radę. 
  9. Eveline Just Epil Błyskawiczny krem do depilacji nóg z  aloesem i wyciągiem z melona. Naprawdę dobry krem, nie podrażnia i nie mam mu nic do zarzucenia

Make-up



  1. Wibo Growing Lashes. Bardzo dobry tusz, choć opakowanie tandetne, jak widać napisy szybko się ścierają. Cena wynagradza to, że tusz trzeba dość często wymieniać, bo po pewnym czasie zaczyna się bardzo mocno kruszyć na rzęsach, a tego przecież nie lubimy. Niemniej jednak efekt jest  :) 
  2. Miss Sporty So Matte Perfect Stay Puder w kamieniu. Od długiego czasu był moim ulubieńcem, obecnie pojawił się inny faworyt, ciekawe na jak długo? :) 
  3. Dax Cosmetics Cashmere Secret Baza wygładzająca 3D. Bardzo wydajna, jednego opakowania używałam prawie 6 miesięcy praktycznie codziennego używania. Odkąd się skończyła, nie mam żadnej bazy pod makijaż i też żyję :) 
Uuuuu, dużo się tego nazbierało!
Z przyjemnością pozbędę się tych zalegających pustych opakowań i już zużywam kolejne produkty :) 


I serdecznie dziękuję Wam za miłe słowa pełne otuchy pod ostatnim wpisem. Buziaki! 

piątek, 2 listopada 2012

Katastrofalny koniec października i jeszcze gorszy początek listopada

Tak, jak w tytule.
Zwłaszcza, jeśli chodzi o pogodę. 
Pewnie wszyscy pisali już o nagłym początku zimy i zasypaniu wszystkiego przez śnieg i doskonale o tym wiecie, więc nie będę się powtarzać. Nawet by mi to nie przeszkadzało, gdyby nie jedna, bardzo ważna dla nas rzecz. 
Zima zaskoczyła w tym roku nie tylko drogowców, ale także budowlańców. Po opadach deszczu, które pokrzyżowały nam plany budowlane przyszła pora na śnieg, który wszystko zmroził i przez parę dni nie było mowy, żeby wbić gwóźdź w drewno, więc ledwo co powstały zarys dachu był zmuszony odczekać swoje w nadziei na lepszą pogodę. Kiedy już to nastało udało się go zabezpieczyć dwoma warstwami folii i ocieplić wełną mineralną. Udało się nawet ułożyć dachówkę na dachu garażu i w środę całość wyglądała już tak


Więc zapowiadało się obiecująco i po cichu w myślach liczyliśmy na to, że dzisiaj i jutro będzie już ułożona cała, a na przyszły tydzień zostaną jedynie obróbki i wykończenia. Tylko, że nasze nadzieje pokrzyżowała wczorajsza zmiana pogody i młodszy brat huraganu Sandy, który postanowił nas nawiedzić. Porozrywał nam folię, a wełnę porozrzucał w promieniu kilkuset metrów. Na szczęście nie na całym dachu, tylko fragment, ale musieliśmy poświęcić wczoraj, żeby wszystko zabezpieczyć. I zamiast chwili zadumy były tylko godziny nerwów i stresu. Niestety straty są, nawet nie chodzi o finansowe, bo te nie są bardzo dotkliwe, ale najbardziej szkoda pracy, która została w to włożona i czas, który się na to poświęciło, a wiadomo, że z tym najgorzej, bo czasu wiecznie brakuje na wszystko. Mało tego, nadal wieje jak cholera i nie wiadomo kiedy teraz będzie można zakończyć prace. Liczymy na to, że przynajmniej nie będzie padać deszcz, ani śnieg, to z wiatrem jakoś trzeba będzie walczyć. Musimy to skończyć, przecież teraz się nie poddamy! :) 
Trzymajcie kciuki!
Dam znać, jak wszystko będzie już gotowe. 

Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku :) 

wtorek, 23 października 2012

Zeszłotygodniowe


Słońce nas rozpieszczało


Maliny jeszcze były, choć to już ostatni zbiór


a kwiaty na parapecie, pomimo przymrozków, nadal piękne :)






A tymczasem chlapa, ciapa, chłód, okropna mgła (aż trudno się oddycha) i straszna wilgoć w powietrzu (gdzie podziały się moje proste włosy? :)
W takie dni bardzo lubię wracać myślami do ciepłych, słonecznych dni. Od razu cieplej robi się na sercu :)

poniedziałek, 22 października 2012

Wracam z zakupami

Znowu wracam, a wiadomo, że powroty są i miłe i męczące zarazem ;) Mam mnóstwo zaległości w sieci i pewnie nie zdołam ich nadrobić, ale postaram się przynajmniej być na bieżąco.
Wiecie, że na piątek zapowiadają śnieg w górach? Już się boję! Brrr! Zacznie się moja pierwsza zima w górach, ciekawe jak ja to przeżyję!!!
Na dobry start w nowy  tydzień małe zakupy kosmetyczne. W tym miesiącu szykuje się mega projekt denko, jakiego jeszcze u mnie nie było, więc trzeba pouzupełniać też to i owo.
Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze.
Mi niestety, pomimo kiepskiej formy w zeszłym tygodniu, nie pozwolono odpoczywać i wygrzewać się w łóżku i w zasadzie końcówka tygodnia była bardzo intensywna i na wysokich obrotach, tak, że nawet nie miałam czasu myśleć o jakichś tam przeziębieniach, katarze i gorączce. Myślałam, że wpłynie to na jeszcze większe pogorszenie mojego samopoczucia, ale było ono na tyle dobre, że wczorajszy dzień spędziliśmy z Mężem na wycieczce - w pięknym słońcu i delikatnym chłodzie zamknęliśmy tegoroczny sezon motorowy :)

Nowości i powroty


  1. Marion Natura Silk Jedwabna Kuracja Błyskawiczna odżywka rozświetlająca włosy - to mój powrót. Znalazłam ją w drogerii Jasmin, która co prawda nie jest przepełniona towarem, ale wyposażona w marki, które trudno spotkać w drogeriach. 
  2. Marion Kuracja z olejkiem arganowym - dla mnie to nowość i ciekawa jestem ja sprawdzi się na moich włosach. Jedwab tej firmy jest naprawdę przyzwoity, choć nie przebija fryzjerskiego Sleek and Silk, a ten produkt zaciekawił mnie po pochlebnych opiniach na innych blogach :) Nie używałam go jeszcze, ale z jednym już mogę się zgodzić - pachnie nieziemsko!


  1. Wazelinę z Ziaji pewnie wszyscy znają. Wraz z ogromną wazeliną Isany jest moją ulubioną. Zawsze (zawsze!) kładę grubą warstwę na usta na noc, obojętnie czy to lato czy zima. 
  2. Soraya Care and Control krem nawilżający. Generalnie producent nie spełnia większości obietnic zawartych na opakowaniu, ale ja i tak bardzo lubię ten krem, sprawdza się u mnie jako jeden z nielicznych i zawsze po małych skokach w bok wracam do niego z pochyloną głową :) 
  3. I ostatnia nowość, czyli Peeling drobnoziarnisty Miraculum z wyciągiem z limonki. Polecony zamiast peelingu Perfecty, w którym się zakochałam, a który był akurat niedostępny. Zobaczymy czy ten choć trochę mu dorówna :) 
Uciekam już, ale obiecuję, że wrócę za niedługo - w kolejce czeka kilka zaległych postów :) 
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia :) 

środa, 17 października 2012

Brak mocy

Brak mocy dopadł i mnie. Nie dość, że kontuzja, to jeszcze jakieś choróbsko mnie dopadło.
Za oknem znowu słonecznie i naprawdę ciepło w porównaniu do ostatnich dni, czyli tak jak lubię -  w sam raz na okulary przeciwsłoneczne i ubranie na cebulę, a tu wszystko przeciwko mnie i nie ma jak wyjść z domu :(
Załamka!!!
Mam nadzieję, że u Was lepiej!

wtorek, 16 października 2012

Połowa miesiąca za nami

Witajcie :) 
Emulce są już moje. To znaczy te a la emulce :) Zdecydowałam się na brązowe, a właściwie to nie mogłam się zdecydować czy czarne czy brązowe i Mąż wybrał za mnie :) 


W ostatnim poście pytałam o Wasze opinie i za każdą serdecznie dziękuję. Nie wpłynęły one na moją decyzję, bo i tak byłam zdecydowana na kupno, a po prostu byłam ciekawa czy jesteście fankami tych butów czy też nie. Oczywiście porównywanie ich do oryginałów byłoby, delikatnie mówiąc, nietaktem, więc nawet nie próbuję tego robić. Nie planuję chodzić w nich podczas deszczu, śniegu czy ciapy i chlapy, więc na razie będę musiała poczekać, bo od wczorajszego wieczoru deszcz leje niemiłosiernie, ale na ciepłe jesienne dni oraz te mroźne, ale suche będą jak znalazł na codzienną bieganinę. 
Prace na dachu właściwie ledwo co się rozpoczęły i już mają przestój, a koniec miesiąca tuż tuż. Jakoś z różnych przyczyn zawsze coś staje na przeszkodzie. Październik nam nie sprzyja :( 
Wczoraj sobie pofolgowałam, bo cały dzień spędziłam bardzo aktywnie, co niezbyt dobrze wpłynęło na kondycję mojej nogi, która błaga o wypoczynek, dlatego dzisiaj poruszam się tylko w swoich czterech ścianach. W planie mam trochę prac porządkowych i kolejne jesienne pieczenie ciasta (iv90 - będzie z jabłkami :) oraz dwa tagi czekające na odpowiedzi, więc na pewno się jeszcze dzisiaj zobaczymy! 
A tymczasem kawa i czekoladowe śniadanie na dobre samopoczucie i okropną pogodę za oknem :) 



Miłego dnia :* 

niedziela, 14 października 2012

Pytanie

Hej Dziewczyny!
Jestem tylko na chwilę, bo ciekawa jestem Waszego zdania :)


Od jutra w Biedronkach będzie można kupić buty a la emu. Buty jak buty? Czu raczej niekobiecie kapcie? A może wygoda przede wszystkim? Kupiłybyście takie podróbki na jeden (?) sezon? Miałyście już? A może oszczędzacie na oryginalne? Albo jeszcze lepiej - już macie je w swojej Waszej szafie? Jeśli tak to zazdroszczę, a póki co będę musiała zadowolić się tymi :D
Ciekawe czy uda mi się dotrzeć do sklepu i jakoś je przymierzyć? W obecnej sytuacji to będzie spore wyzwanie, ale przecież kiedyś trzeba w końcu wyjść z domu. A motywacja właśnie się pojawiła. i to ogromna :D
Piszcie, co myślicie. Ciekawa jestem Waszych opinii :)
Pozdrawiam!

P.S. Emilio, dziękuję i odpowiem na pewno :)

Sobotni wieczór

Ja już wiecie spędziłam go w towarzystwie Daniela Craiga i Jamesa Bonda jednocześnie. Ach, żyć nie umierać! :P 
A jak szaleć to szaleć, więc było też wino i małe domowe spa dla dłoni :) 


Czasem tak niewiele trzeba do szczęścia :) 
Miłej niedzieli :) 

sobota, 13 października 2012

Na froncie bez zmian

Tak jak w tytule, czyli wszystko bez zmian. Nadal odpoczywam, choć męczący to odpoczynek. Dawno tyle czasu nie spędziłam w łóżku i choć zazwyczaj marzy się, żeby po prostu poleżeć i odpocząć, to chętnie już bym z tego zrezygnowała. Z drugiej strony wiem, że jak życie wróci do normy, to znowu będzie mi mało :) Jestem wielką fanką spania :)
Noga zaczyna się pomału goić, choć sam proces nie wygląda zbyt atrakcyjnie. No ale ważne, że zmierza w dobrym kierunku. Nie mogę jeszcze za dużo chodzić, ale przynajmniej pomału zaczynam się już przemieszczać z kąta w kąt.
Jakie macie plany na dzisiejszy wieczór? Ja prawdopodobnie skusze się na Bonda. Jamesa Bonda. Na jedynce o 21.20 będzie ostatnia część, czyli Quantm of Solace, a że nie miałam jeszcze okazji oglądać, to chyba to wykorzystam. Męża nie będzie, więc spędzę wieczór w towarzystwie Daniela Craiga.

Źródło: alefaceci.pl :D
Za niedługo w kinach (26.październik) kolejna część przygód agenta 007. Wybieracie się na "Skyfall"? :)

Źródło: filmweb.pl
Dla mnie niezastąpiony i jedyny w swoim rodzaju w roli agenta jej królewskiej mości był Roger Moore, choć teraz już nie prezentuje się tak, jak przed laty, to jego i "Człowieka ze złotym pistoletem" lubię chyba najbardziej. No dobra, Pierce też był fajny :)

Źródło: someloosechange.wordpress.com
Lubicie filmy o Bondzie? Czy to zupełnie nie Wasza bajka? 

I jeszcze coś z zupełnie innej beczki - rozłożyło mnie dzisiaj na łopatki :)

Źródło:demotywatory.pl oczywiście :) 

Miłego popołudnia i wieczoru i całego weekendu :)
Korzystajcie ile się da! Za mnie też :)

piątek, 12 października 2012

Isana i spółka

Tak, tak. Mnie także nie ominęły zakupy marek własnych Rossmana. W zasadzie to nie potrzebowałam niczego na już, nic mi nie brakowało. Jeszcze w poniedziałek zrobiłam niewielkie zapasy, głównie po to, aby zaspokoić swoją ciekawość co do pewnych produktów.  Jednak nic się nie powinno zmarnować, no może poza jednym... Wszystkie wybrałam pod wpływem pochlebnych opinii na pewnie wszystkim znanym portalu wizaz.pl.


Włosy:



  • Mocno utrwalająca pianka do włosów kręconych z pielęgnującymi witaminami, filtrem UV i bez parabenów. 
  • Preparat do intensywnej pielęgnacji włosów z wyciągiem z jedwabiu. Przeznaczony do pielęgnacji matowych i łamliwych włosów. 
  • Wszystkim znany szampon nawilżający z granatem i aloesem do włosów suchych i zniszczonych. Mam też maskę z tej serii i używałam szamponu i odżywki z morelą i pszenicą i wszystkie są ok. 
Smarowidła: 

  • Krem do rąk z kwiatem pomarańczy. Używałam żele pod prysznic Isana i Palmolive z kwiatem pomarańczy i oba mnie zachwyciły. Kiedy powąchałam krem, bez zastanowienia wylądował natychmiast w koszyku. I to był błąd. Rozsmarowany na dłoniach nie pachnie już tak delikatnie, a wręcz przeciwnie - ma ostry, duszący i chemiczny zapach.  Na pewno się nie polubimy, a szkoda :( 
  • Krem do intensywnej pielęgnacji ciała 5% urea.
Stopy: 

Tego duetu jestem najbardziej ciekawa, ale w związku z obecną sytuacją na jego używanie będę musiała jeszcze trochę poczekać :(
  • Tarka do stóp 
  • Intensywny krem do suchej skóry stóp z gliceryną, woskiem pszczelim i 10% urea.
Twarz: 


Coś bez czego ostatnio nie mogę się obejść i sama dziwię się swojej systematyczności w tym temacie. Z maseczek Perfecty wyłonili się faworyci: 
  • maseczka głęboko nawilżająca z sokiem z aloesu i kwiatem pomarańczy 
  • maseczka oczyszczająca z wyciągiem z gruszki i glinką termalną 
oraz nowości
  • wygładzający peeling drobnoziarnisty z minerałami morskimi i krzemionką (wyróżnienie KWC) 
  • Rival de Loop maska peelingująca z ekstraktem z aloesu i rumianku. 
Wszystkie produkty są w naprawdę przystępnych cenach i ciekawa jestem jak to się przełoży na jakość. 

Mam nadzieje, że zdążyłyście się zaopatrzyć?
Od dzisiaj także nowa gazetka :) 



czwartek, 11 października 2012

Czekoladowe ciasto w 5 minut

Co zrobić, kiedy człowieka najdzie ochota na coś słodkiego, samopoczucie kiepskie, wszystko boli, w szafkach pustki, nie ma jak pójść do sklepu, a Mąż daleko?
Szybka orientacja w terenie i...
Tak! Wszystkie składniki dostępne, więc do dzieła!

  • 4 łyżki mąki 
  • 4 łyżki cukru 
  • 2 łyżki kakao
  • 1 jajko 
  • 3-4 łłyżki mleka 
  • 2-3 łyżki oleju 
  • miseczka lub kubek 
  • mikrofalówka 
Mieszamy wszystkie sypkie składniki. Dodajemy jajko, następnie mleko i olej i wszystko dokładnie mieszamy. 
Takę masę przekładamy do delikatnie natłuszczonego naczynia (można dodać dżem, wiórki kokosowe, orzechy, kawałki czekolady (choć jeśli byłaby pod ręką czekolada to nie było by problemu z zaspokojeniem ochoty na coś słodkiego :) 



i wkładamy do mikrofalówki na 3 minuty - najwyższa moc i otrzymujemy





Znalazłam ten przepis parę lat temu za biednych studenckich czasów i jakoś dzisiaj sobie o nim przypomniałam. Nie jest to "ciasto" najwyższych lotów, ale jest szybkie, czekoladowe i sprawdza się w ekstremalnych sytuacjach :)


Dziś są Twoje...

Nie urodziny, tylko imieniny. I nie dzisiaj, tylko wczoraj były. I nie twoje tylko moje :)
Generalnie imienin nie obchodzę, jakoś wolę urodziny. Czuję, że to takie bardziej "moje własne" święto :)
Mężuś przyniósł kwiatka, a skoro tak, to przecież nie mogłam nie przyjąć.


No i Mama zadzwoniła z życzeniami. Mama zawsze dzwoni :)
Sama też zrobiłam sobie prezent! Oj, i to prezent jakiego jeszcze nie było! Stłukłam sobie stopę. Ból był i jest przeokropny. Stopa spuchła niemiłosiernie. I zamiast obserwować jak powstaje więźba dachowa na naszym domu, to leżę w łóżku otoczona wonią octu. Jestem uziemiona na kilka dni, ale szczęście w nieszczęściu, że to tylko stłuczenie, a przynajmniej nic innego nie wyszło na prześwietleniu. Gipsu nie mam, ale nie wyobrażam sobie jak wyglądałaby droga z nogą w gipsie na 3 piętro w bezwindowym bloku, skoro i bez niego było ciężko. Ech... Poczytam co tam u Was. Mam mnóstwooooo czasu!

wtorek, 9 października 2012

Skubany skubaniec

Czyli skubaniec znany także jako pleśniak (choć ta druga nazwa jakoś mniej mi się podoba:P)
Pamiętam to ciasto z dzieciństwa, a ostatnio naszła mnie na nie taka ochota, że musiałam, po prostu musiałam je upiec :) W związku z czym późnym wieczorem, bo piekarnik wyłączyłam dokładnie o godzinie 22, roznosił się po mieszkaniu zapach świeżo upieczonego ciasta i cudowny aromat śliwek. 
Ze mną jest dziwna historia. 
Surowe śliwki bardzo lubię - pamiętam, jak babcia, do której zawozili mnie rodzice na wakacje, nie pozwalała ich jeść za dużo i straszyła bólami brzucha. I chyba dlatego teraz kiedy dorwę się do śliwek, to nie odpuszczam tak łatwo i jem ile wlezie :D
Ale za przetworzonymi śliwkami, delikatnie mówiąc, nie przepadam. Nie przemawiają do mnie powidła, cukierki nadziewane śliwką (te w sreberku fuuuu!), jogurty śliwkowe ani suszone owoce. 
Dla tego ciasta robię wyjątek :) 


All you need is: 
  • 0,5 kg mąki 
  • 5 jajek 
  • proszek do pieczenia (dałam prawie całe opakowanie) 
  • 5 łyżek cukru do ciasta 
  • szklanka cukru do piany
  • kostka margaryny
  • 1 łyżka smalcu (opcjonalnie - ja nie dawałam) 
  • śliwki (lub inne owoce według uznania :) 
Zagniatamy: mąkę, margarynę, 5 żółtek, 5 łyżek cukru, proszek do pieczenie (i opcjonalnie smalec).
5 białek ubijamy na sztywną pianę. Kiedy jest ubita - stopniowo dodajemy szklankę cukru, wtedy piana nie opadnie i będzie puszysta. 
Zagniecione ciasto dzielimy na 3 części. 
Pierwszą część rozkładamy na blaszkę (u mnie posmarowana i oprószona mąką) i wykładamy owoce. 


Do drugiej części ciasta dodajemy łyżkę kakao i skubiemy tę część na owoce.


Na to wykładamy pianę ubitą z białek. 


Na pianę skubiemy ostatnią część ciasta. 


Pieczemy 45 minut i gotowe! 



I jeszcze w tajemnicy Wam powiem, że sama piekłam to ciasto po raz pierwszy i na pewno nie ostatni! 
:) 


piątek, 5 października 2012

Tydzień na pełnych obrotach

Jestem!
A to już parę dni jak nie mnie było!
Wszystko spowodowane jest pełnym pracy tygodniem, który nie wiadomo kiedy zleciał tak szybko, że nawet nie zdążyłam się obejrzeć.
Powodem mojej nieobecności była wyjątkowo częsta obecność Męża w tym tygodniu (na co oczywiście nie narzekam! :)
To oraz inne sprzyjające warunki (m.in. pogodowe) sprawiły, że:

  1. w ciągu dnia mogliśmy być na budowie i dzięki temu dom jest zupełnie gotowy na przyjęcie dachu; prace na tym etapie zostały zakończone na czas, dachówka zamówiona, drewno przygotowane - czekamy na ciąg dalszy;
  2. mogliśmy spędzić razem nieco więcej czasu razem; coraz szybciej robi się ciemno, to i wieczory są dłuższe :)
W ciągu kilku dni krajobraz zmienił się diametralnie. Nic już prawie nie pozostało zielonego, a wszędzie tylko żółcie, brązy i czerwienie. Zawsze mnie to zaskakuje, podobnie jak po zimie wszystko nagle wybucha zielenią, jakoś tak szybko się wszystko dzieje! Tylko niebo ciągle tak samo piękne :) 



Czekam z niecierpliwością na niedzielę - mamy nadzieję na ładną pogodę. Jeśli dopisze to prawdopodobnie jakąś niedaleką wycieczką zakończymy sezon motorowy, którym właściwie nie zdążyliśmy się nacieszyć, bo zaczął się dla nas stosunkowo późno. Ale za to w przyszłym roku sobie odbijemy!

Lubicie orzechy? Bo ja uwielbiam! W tym roku sama wszystkie zebrałam :) Zapas zimowy na tę chwilę jest całkiem spory, część została już rozdana, a to jeszcze nie koniec.


Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku :)
Pozdrawiam i do następnego :)

poniedziałek, 1 października 2012

Pierwszy, październik i w dodatku poniedziałek

Cieszę się, że weekend już się skończył! Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale co to za weekend, kiedy wstaje się w sobotę i w niedzielę o 5 rano i heja do Wrocławia!



Zachciało się człowiekowi szkoły, to niech teraz cierpi! Samej nie opłaca się jechać samochodem, więc nie pozostaje nic innego jak pobudka w środku nocy i dosypianie z głową przy szybie w niedogrzanym busie. Po kilku godzinach zajęć nie miałam już nawet ochoty na spacer po Rynku, a tym bardziej na żadne zakupy i nie marzyłam o niczym innym, jak znaleźć się z powrotem w domu, wziąć ciepłą kąpiel i napić się herbatki z ulubionego kubka :)
Pierwszy dzień października naprawdę mnie zaskoczył! Nadeszła prawdziwie jesienna pogoda. Poranna mgła, wilgoć w powietrzu, żółte liście pod drzewami, których wcześniej nie zauważyłam i temperatura prawie bliska zeru (4 stopnie około 8 rano) tylko mnie w tym utwierdziły.
Panowie ze spółdzielni nie dali pospać i od samego rana coś wiercili i stukali na klatce. Wychodząc parę godzin później z mieszkania mówię do nich z uśmiechem na ustach, że nic nie dali pospać, a jeden mi na to poważnie, że to nie od nich zależy. Mówię, że przecież wiem i zdaję sobie z tego sprawę, a drugi gbur na to, że jeśli mi nie odpowiada, to mogę napisać zażalenie do spółdzielni, że nie życzę sobie prac remontowych o tak wczesnej porze. Ludzie, trochę więcej luzu!
A wiecie, że wczoraj była pełnia księżyca?
Oszukuję trochę - zdjęcia zrobione w piątek


Uwielbiam patrzeć na księżyc. W jakiś magiczny sposób mnie urzeka. Wierzycie, że wycie do księżyca przynosi szczęście? Bo ja tak :D



Nasz domek sporo urósł. Najpóźniej w przyszłym tygodniu ruszamy z robieniem dachu. Czas goni jak szalony, a my załapaliśmy małe opóźnienie z związku z kilkoma mniejszymi i większymi sprawami, które niby banalne i niepozorne, ale muszą być załatwione. Mamy nadzieję, że październik, tak jak wrzesień, mimo wszystko będzie pogodny.

Takie zachody Słońca to ja lubię :) 
Dzisiaj jeszcze odwiedziłam Teściową w związku z jej imieninami i przy tej okazji kupiłam kwiaty i jak zwykle się zachwycam:)




Intensywny tydzień przed nami, więc trzeba wziąć głęboki oddech, zacisnąć zęby i do boju!
Miłego wieczoru i udanego tygodnia :)
Pozdrawiam :)