wtorek, 23 października 2012

Zeszłotygodniowe


Słońce nas rozpieszczało


Maliny jeszcze były, choć to już ostatni zbiór


a kwiaty na parapecie, pomimo przymrozków, nadal piękne :)






A tymczasem chlapa, ciapa, chłód, okropna mgła (aż trudno się oddycha) i straszna wilgoć w powietrzu (gdzie podziały się moje proste włosy? :)
W takie dni bardzo lubię wracać myślami do ciepłych, słonecznych dni. Od razu cieplej robi się na sercu :)

poniedziałek, 22 października 2012

Wracam z zakupami

Znowu wracam, a wiadomo, że powroty są i miłe i męczące zarazem ;) Mam mnóstwo zaległości w sieci i pewnie nie zdołam ich nadrobić, ale postaram się przynajmniej być na bieżąco.
Wiecie, że na piątek zapowiadają śnieg w górach? Już się boję! Brrr! Zacznie się moja pierwsza zima w górach, ciekawe jak ja to przeżyję!!!
Na dobry start w nowy  tydzień małe zakupy kosmetyczne. W tym miesiącu szykuje się mega projekt denko, jakiego jeszcze u mnie nie było, więc trzeba pouzupełniać też to i owo.
Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze.
Mi niestety, pomimo kiepskiej formy w zeszłym tygodniu, nie pozwolono odpoczywać i wygrzewać się w łóżku i w zasadzie końcówka tygodnia była bardzo intensywna i na wysokich obrotach, tak, że nawet nie miałam czasu myśleć o jakichś tam przeziębieniach, katarze i gorączce. Myślałam, że wpłynie to na jeszcze większe pogorszenie mojego samopoczucia, ale było ono na tyle dobre, że wczorajszy dzień spędziliśmy z Mężem na wycieczce - w pięknym słońcu i delikatnym chłodzie zamknęliśmy tegoroczny sezon motorowy :)

Nowości i powroty


  1. Marion Natura Silk Jedwabna Kuracja Błyskawiczna odżywka rozświetlająca włosy - to mój powrót. Znalazłam ją w drogerii Jasmin, która co prawda nie jest przepełniona towarem, ale wyposażona w marki, które trudno spotkać w drogeriach. 
  2. Marion Kuracja z olejkiem arganowym - dla mnie to nowość i ciekawa jestem ja sprawdzi się na moich włosach. Jedwab tej firmy jest naprawdę przyzwoity, choć nie przebija fryzjerskiego Sleek and Silk, a ten produkt zaciekawił mnie po pochlebnych opiniach na innych blogach :) Nie używałam go jeszcze, ale z jednym już mogę się zgodzić - pachnie nieziemsko!


  1. Wazelinę z Ziaji pewnie wszyscy znają. Wraz z ogromną wazeliną Isany jest moją ulubioną. Zawsze (zawsze!) kładę grubą warstwę na usta na noc, obojętnie czy to lato czy zima. 
  2. Soraya Care and Control krem nawilżający. Generalnie producent nie spełnia większości obietnic zawartych na opakowaniu, ale ja i tak bardzo lubię ten krem, sprawdza się u mnie jako jeden z nielicznych i zawsze po małych skokach w bok wracam do niego z pochyloną głową :) 
  3. I ostatnia nowość, czyli Peeling drobnoziarnisty Miraculum z wyciągiem z limonki. Polecony zamiast peelingu Perfecty, w którym się zakochałam, a który był akurat niedostępny. Zobaczymy czy ten choć trochę mu dorówna :) 
Uciekam już, ale obiecuję, że wrócę za niedługo - w kolejce czeka kilka zaległych postów :) 
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia :) 

środa, 17 października 2012

Brak mocy

Brak mocy dopadł i mnie. Nie dość, że kontuzja, to jeszcze jakieś choróbsko mnie dopadło.
Za oknem znowu słonecznie i naprawdę ciepło w porównaniu do ostatnich dni, czyli tak jak lubię -  w sam raz na okulary przeciwsłoneczne i ubranie na cebulę, a tu wszystko przeciwko mnie i nie ma jak wyjść z domu :(
Załamka!!!
Mam nadzieję, że u Was lepiej!

wtorek, 16 października 2012

Połowa miesiąca za nami

Witajcie :) 
Emulce są już moje. To znaczy te a la emulce :) Zdecydowałam się na brązowe, a właściwie to nie mogłam się zdecydować czy czarne czy brązowe i Mąż wybrał za mnie :) 


W ostatnim poście pytałam o Wasze opinie i za każdą serdecznie dziękuję. Nie wpłynęły one na moją decyzję, bo i tak byłam zdecydowana na kupno, a po prostu byłam ciekawa czy jesteście fankami tych butów czy też nie. Oczywiście porównywanie ich do oryginałów byłoby, delikatnie mówiąc, nietaktem, więc nawet nie próbuję tego robić. Nie planuję chodzić w nich podczas deszczu, śniegu czy ciapy i chlapy, więc na razie będę musiała poczekać, bo od wczorajszego wieczoru deszcz leje niemiłosiernie, ale na ciepłe jesienne dni oraz te mroźne, ale suche będą jak znalazł na codzienną bieganinę. 
Prace na dachu właściwie ledwo co się rozpoczęły i już mają przestój, a koniec miesiąca tuż tuż. Jakoś z różnych przyczyn zawsze coś staje na przeszkodzie. Październik nam nie sprzyja :( 
Wczoraj sobie pofolgowałam, bo cały dzień spędziłam bardzo aktywnie, co niezbyt dobrze wpłynęło na kondycję mojej nogi, która błaga o wypoczynek, dlatego dzisiaj poruszam się tylko w swoich czterech ścianach. W planie mam trochę prac porządkowych i kolejne jesienne pieczenie ciasta (iv90 - będzie z jabłkami :) oraz dwa tagi czekające na odpowiedzi, więc na pewno się jeszcze dzisiaj zobaczymy! 
A tymczasem kawa i czekoladowe śniadanie na dobre samopoczucie i okropną pogodę za oknem :) 



Miłego dnia :* 

niedziela, 14 października 2012

Pytanie

Hej Dziewczyny!
Jestem tylko na chwilę, bo ciekawa jestem Waszego zdania :)


Od jutra w Biedronkach będzie można kupić buty a la emu. Buty jak buty? Czu raczej niekobiecie kapcie? A może wygoda przede wszystkim? Kupiłybyście takie podróbki na jeden (?) sezon? Miałyście już? A może oszczędzacie na oryginalne? Albo jeszcze lepiej - już macie je w swojej Waszej szafie? Jeśli tak to zazdroszczę, a póki co będę musiała zadowolić się tymi :D
Ciekawe czy uda mi się dotrzeć do sklepu i jakoś je przymierzyć? W obecnej sytuacji to będzie spore wyzwanie, ale przecież kiedyś trzeba w końcu wyjść z domu. A motywacja właśnie się pojawiła. i to ogromna :D
Piszcie, co myślicie. Ciekawa jestem Waszych opinii :)
Pozdrawiam!

P.S. Emilio, dziękuję i odpowiem na pewno :)

Sobotni wieczór

Ja już wiecie spędziłam go w towarzystwie Daniela Craiga i Jamesa Bonda jednocześnie. Ach, żyć nie umierać! :P 
A jak szaleć to szaleć, więc było też wino i małe domowe spa dla dłoni :) 


Czasem tak niewiele trzeba do szczęścia :) 
Miłej niedzieli :) 

sobota, 13 października 2012

Na froncie bez zmian

Tak jak w tytule, czyli wszystko bez zmian. Nadal odpoczywam, choć męczący to odpoczynek. Dawno tyle czasu nie spędziłam w łóżku i choć zazwyczaj marzy się, żeby po prostu poleżeć i odpocząć, to chętnie już bym z tego zrezygnowała. Z drugiej strony wiem, że jak życie wróci do normy, to znowu będzie mi mało :) Jestem wielką fanką spania :)
Noga zaczyna się pomału goić, choć sam proces nie wygląda zbyt atrakcyjnie. No ale ważne, że zmierza w dobrym kierunku. Nie mogę jeszcze za dużo chodzić, ale przynajmniej pomału zaczynam się już przemieszczać z kąta w kąt.
Jakie macie plany na dzisiejszy wieczór? Ja prawdopodobnie skusze się na Bonda. Jamesa Bonda. Na jedynce o 21.20 będzie ostatnia część, czyli Quantm of Solace, a że nie miałam jeszcze okazji oglądać, to chyba to wykorzystam. Męża nie będzie, więc spędzę wieczór w towarzystwie Daniela Craiga.

Źródło: alefaceci.pl :D
Za niedługo w kinach (26.październik) kolejna część przygód agenta 007. Wybieracie się na "Skyfall"? :)

Źródło: filmweb.pl
Dla mnie niezastąpiony i jedyny w swoim rodzaju w roli agenta jej królewskiej mości był Roger Moore, choć teraz już nie prezentuje się tak, jak przed laty, to jego i "Człowieka ze złotym pistoletem" lubię chyba najbardziej. No dobra, Pierce też był fajny :)

Źródło: someloosechange.wordpress.com
Lubicie filmy o Bondzie? Czy to zupełnie nie Wasza bajka? 

I jeszcze coś z zupełnie innej beczki - rozłożyło mnie dzisiaj na łopatki :)

Źródło:demotywatory.pl oczywiście :) 

Miłego popołudnia i wieczoru i całego weekendu :)
Korzystajcie ile się da! Za mnie też :)

piątek, 12 października 2012

Isana i spółka

Tak, tak. Mnie także nie ominęły zakupy marek własnych Rossmana. W zasadzie to nie potrzebowałam niczego na już, nic mi nie brakowało. Jeszcze w poniedziałek zrobiłam niewielkie zapasy, głównie po to, aby zaspokoić swoją ciekawość co do pewnych produktów.  Jednak nic się nie powinno zmarnować, no może poza jednym... Wszystkie wybrałam pod wpływem pochlebnych opinii na pewnie wszystkim znanym portalu wizaz.pl.


Włosy:



  • Mocno utrwalająca pianka do włosów kręconych z pielęgnującymi witaminami, filtrem UV i bez parabenów. 
  • Preparat do intensywnej pielęgnacji włosów z wyciągiem z jedwabiu. Przeznaczony do pielęgnacji matowych i łamliwych włosów. 
  • Wszystkim znany szampon nawilżający z granatem i aloesem do włosów suchych i zniszczonych. Mam też maskę z tej serii i używałam szamponu i odżywki z morelą i pszenicą i wszystkie są ok. 
Smarowidła: 

  • Krem do rąk z kwiatem pomarańczy. Używałam żele pod prysznic Isana i Palmolive z kwiatem pomarańczy i oba mnie zachwyciły. Kiedy powąchałam krem, bez zastanowienia wylądował natychmiast w koszyku. I to był błąd. Rozsmarowany na dłoniach nie pachnie już tak delikatnie, a wręcz przeciwnie - ma ostry, duszący i chemiczny zapach.  Na pewno się nie polubimy, a szkoda :( 
  • Krem do intensywnej pielęgnacji ciała 5% urea.
Stopy: 

Tego duetu jestem najbardziej ciekawa, ale w związku z obecną sytuacją na jego używanie będę musiała jeszcze trochę poczekać :(
  • Tarka do stóp 
  • Intensywny krem do suchej skóry stóp z gliceryną, woskiem pszczelim i 10% urea.
Twarz: 


Coś bez czego ostatnio nie mogę się obejść i sama dziwię się swojej systematyczności w tym temacie. Z maseczek Perfecty wyłonili się faworyci: 
  • maseczka głęboko nawilżająca z sokiem z aloesu i kwiatem pomarańczy 
  • maseczka oczyszczająca z wyciągiem z gruszki i glinką termalną 
oraz nowości
  • wygładzający peeling drobnoziarnisty z minerałami morskimi i krzemionką (wyróżnienie KWC) 
  • Rival de Loop maska peelingująca z ekstraktem z aloesu i rumianku. 
Wszystkie produkty są w naprawdę przystępnych cenach i ciekawa jestem jak to się przełoży na jakość. 

Mam nadzieje, że zdążyłyście się zaopatrzyć?
Od dzisiaj także nowa gazetka :) 



czwartek, 11 października 2012

Czekoladowe ciasto w 5 minut

Co zrobić, kiedy człowieka najdzie ochota na coś słodkiego, samopoczucie kiepskie, wszystko boli, w szafkach pustki, nie ma jak pójść do sklepu, a Mąż daleko?
Szybka orientacja w terenie i...
Tak! Wszystkie składniki dostępne, więc do dzieła!

  • 4 łyżki mąki 
  • 4 łyżki cukru 
  • 2 łyżki kakao
  • 1 jajko 
  • 3-4 łłyżki mleka 
  • 2-3 łyżki oleju 
  • miseczka lub kubek 
  • mikrofalówka 
Mieszamy wszystkie sypkie składniki. Dodajemy jajko, następnie mleko i olej i wszystko dokładnie mieszamy. 
Takę masę przekładamy do delikatnie natłuszczonego naczynia (można dodać dżem, wiórki kokosowe, orzechy, kawałki czekolady (choć jeśli byłaby pod ręką czekolada to nie było by problemu z zaspokojeniem ochoty na coś słodkiego :) 



i wkładamy do mikrofalówki na 3 minuty - najwyższa moc i otrzymujemy





Znalazłam ten przepis parę lat temu za biednych studenckich czasów i jakoś dzisiaj sobie o nim przypomniałam. Nie jest to "ciasto" najwyższych lotów, ale jest szybkie, czekoladowe i sprawdza się w ekstremalnych sytuacjach :)


Dziś są Twoje...

Nie urodziny, tylko imieniny. I nie dzisiaj, tylko wczoraj były. I nie twoje tylko moje :)
Generalnie imienin nie obchodzę, jakoś wolę urodziny. Czuję, że to takie bardziej "moje własne" święto :)
Mężuś przyniósł kwiatka, a skoro tak, to przecież nie mogłam nie przyjąć.


No i Mama zadzwoniła z życzeniami. Mama zawsze dzwoni :)
Sama też zrobiłam sobie prezent! Oj, i to prezent jakiego jeszcze nie było! Stłukłam sobie stopę. Ból był i jest przeokropny. Stopa spuchła niemiłosiernie. I zamiast obserwować jak powstaje więźba dachowa na naszym domu, to leżę w łóżku otoczona wonią octu. Jestem uziemiona na kilka dni, ale szczęście w nieszczęściu, że to tylko stłuczenie, a przynajmniej nic innego nie wyszło na prześwietleniu. Gipsu nie mam, ale nie wyobrażam sobie jak wyglądałaby droga z nogą w gipsie na 3 piętro w bezwindowym bloku, skoro i bez niego było ciężko. Ech... Poczytam co tam u Was. Mam mnóstwooooo czasu!

wtorek, 9 października 2012

Skubany skubaniec

Czyli skubaniec znany także jako pleśniak (choć ta druga nazwa jakoś mniej mi się podoba:P)
Pamiętam to ciasto z dzieciństwa, a ostatnio naszła mnie na nie taka ochota, że musiałam, po prostu musiałam je upiec :) W związku z czym późnym wieczorem, bo piekarnik wyłączyłam dokładnie o godzinie 22, roznosił się po mieszkaniu zapach świeżo upieczonego ciasta i cudowny aromat śliwek. 
Ze mną jest dziwna historia. 
Surowe śliwki bardzo lubię - pamiętam, jak babcia, do której zawozili mnie rodzice na wakacje, nie pozwalała ich jeść za dużo i straszyła bólami brzucha. I chyba dlatego teraz kiedy dorwę się do śliwek, to nie odpuszczam tak łatwo i jem ile wlezie :D
Ale za przetworzonymi śliwkami, delikatnie mówiąc, nie przepadam. Nie przemawiają do mnie powidła, cukierki nadziewane śliwką (te w sreberku fuuuu!), jogurty śliwkowe ani suszone owoce. 
Dla tego ciasta robię wyjątek :) 


All you need is: 
  • 0,5 kg mąki 
  • 5 jajek 
  • proszek do pieczenia (dałam prawie całe opakowanie) 
  • 5 łyżek cukru do ciasta 
  • szklanka cukru do piany
  • kostka margaryny
  • 1 łyżka smalcu (opcjonalnie - ja nie dawałam) 
  • śliwki (lub inne owoce według uznania :) 
Zagniatamy: mąkę, margarynę, 5 żółtek, 5 łyżek cukru, proszek do pieczenie (i opcjonalnie smalec).
5 białek ubijamy na sztywną pianę. Kiedy jest ubita - stopniowo dodajemy szklankę cukru, wtedy piana nie opadnie i będzie puszysta. 
Zagniecione ciasto dzielimy na 3 części. 
Pierwszą część rozkładamy na blaszkę (u mnie posmarowana i oprószona mąką) i wykładamy owoce. 


Do drugiej części ciasta dodajemy łyżkę kakao i skubiemy tę część na owoce.


Na to wykładamy pianę ubitą z białek. 


Na pianę skubiemy ostatnią część ciasta. 


Pieczemy 45 minut i gotowe! 



I jeszcze w tajemnicy Wam powiem, że sama piekłam to ciasto po raz pierwszy i na pewno nie ostatni! 
:) 


piątek, 5 października 2012

Tydzień na pełnych obrotach

Jestem!
A to już parę dni jak nie mnie było!
Wszystko spowodowane jest pełnym pracy tygodniem, który nie wiadomo kiedy zleciał tak szybko, że nawet nie zdążyłam się obejrzeć.
Powodem mojej nieobecności była wyjątkowo częsta obecność Męża w tym tygodniu (na co oczywiście nie narzekam! :)
To oraz inne sprzyjające warunki (m.in. pogodowe) sprawiły, że:

  1. w ciągu dnia mogliśmy być na budowie i dzięki temu dom jest zupełnie gotowy na przyjęcie dachu; prace na tym etapie zostały zakończone na czas, dachówka zamówiona, drewno przygotowane - czekamy na ciąg dalszy;
  2. mogliśmy spędzić razem nieco więcej czasu razem; coraz szybciej robi się ciemno, to i wieczory są dłuższe :)
W ciągu kilku dni krajobraz zmienił się diametralnie. Nic już prawie nie pozostało zielonego, a wszędzie tylko żółcie, brązy i czerwienie. Zawsze mnie to zaskakuje, podobnie jak po zimie wszystko nagle wybucha zielenią, jakoś tak szybko się wszystko dzieje! Tylko niebo ciągle tak samo piękne :) 



Czekam z niecierpliwością na niedzielę - mamy nadzieję na ładną pogodę. Jeśli dopisze to prawdopodobnie jakąś niedaleką wycieczką zakończymy sezon motorowy, którym właściwie nie zdążyliśmy się nacieszyć, bo zaczął się dla nas stosunkowo późno. Ale za to w przyszłym roku sobie odbijemy!

Lubicie orzechy? Bo ja uwielbiam! W tym roku sama wszystkie zebrałam :) Zapas zimowy na tę chwilę jest całkiem spory, część została już rozdana, a to jeszcze nie koniec.


Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku :)
Pozdrawiam i do następnego :)

poniedziałek, 1 października 2012

Pierwszy, październik i w dodatku poniedziałek

Cieszę się, że weekend już się skończył! Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale co to za weekend, kiedy wstaje się w sobotę i w niedzielę o 5 rano i heja do Wrocławia!



Zachciało się człowiekowi szkoły, to niech teraz cierpi! Samej nie opłaca się jechać samochodem, więc nie pozostaje nic innego jak pobudka w środku nocy i dosypianie z głową przy szybie w niedogrzanym busie. Po kilku godzinach zajęć nie miałam już nawet ochoty na spacer po Rynku, a tym bardziej na żadne zakupy i nie marzyłam o niczym innym, jak znaleźć się z powrotem w domu, wziąć ciepłą kąpiel i napić się herbatki z ulubionego kubka :)
Pierwszy dzień października naprawdę mnie zaskoczył! Nadeszła prawdziwie jesienna pogoda. Poranna mgła, wilgoć w powietrzu, żółte liście pod drzewami, których wcześniej nie zauważyłam i temperatura prawie bliska zeru (4 stopnie około 8 rano) tylko mnie w tym utwierdziły.
Panowie ze spółdzielni nie dali pospać i od samego rana coś wiercili i stukali na klatce. Wychodząc parę godzin później z mieszkania mówię do nich z uśmiechem na ustach, że nic nie dali pospać, a jeden mi na to poważnie, że to nie od nich zależy. Mówię, że przecież wiem i zdaję sobie z tego sprawę, a drugi gbur na to, że jeśli mi nie odpowiada, to mogę napisać zażalenie do spółdzielni, że nie życzę sobie prac remontowych o tak wczesnej porze. Ludzie, trochę więcej luzu!
A wiecie, że wczoraj była pełnia księżyca?
Oszukuję trochę - zdjęcia zrobione w piątek


Uwielbiam patrzeć na księżyc. W jakiś magiczny sposób mnie urzeka. Wierzycie, że wycie do księżyca przynosi szczęście? Bo ja tak :D



Nasz domek sporo urósł. Najpóźniej w przyszłym tygodniu ruszamy z robieniem dachu. Czas goni jak szalony, a my załapaliśmy małe opóźnienie z związku z kilkoma mniejszymi i większymi sprawami, które niby banalne i niepozorne, ale muszą być załatwione. Mamy nadzieję, że październik, tak jak wrzesień, mimo wszystko będzie pogodny.

Takie zachody Słońca to ja lubię :) 
Dzisiaj jeszcze odwiedziłam Teściową w związku z jej imieninami i przy tej okazji kupiłam kwiaty i jak zwykle się zachwycam:)




Intensywny tydzień przed nami, więc trzeba wziąć głęboki oddech, zacisnąć zęby i do boju!
Miłego wieczoru i udanego tygodnia :)
Pozdrawiam :)

Wrześniowe denka

Jestem!
Zostawiam Wam kosmetyki, które zużyłam do końca w ciągu ostatniego miesiąca, a później może uda mi się jeszcze coś skrobnąć.
Mam mega zaległości, więc robię kawę i śniadanie i biegnę zobaczyć co słychać w blogowym świecie :)


  1. Żel pod prysznic Original Source Mango&Macadamia. Ładny zapach, dość słabo się pieni, konsystencja taka budyniowa, ale mimo wszystko przyjemnie się używa :) 
  2. Isana Suchy szampon do włosów. Póki co nie mam zamiaru zamieniać go na jakikolwiek inny kosmetyk tego rodzaju. Ten odpowiada mi w zupełności. 
  3. Isana Zmywacz do paznokci o zapachu migdałów. Migdałów raczej tam nie czuć, ale i tak dla mnie to najlepszy zmywacz. 
  4. Joanna Reflex Blond rozjaśniacz w sprayu. Kolejne zużyte opakowanie, a dokładnie na początku września 3 lata temu kupiłam 1 sztukę. 
  5. CeceMed odżywka do włosów z jedwabiem. Nie obciąża włosów, ma bardzo przyjemny zapach. To też moje kolejne opakowanie. Zawsze kupowałam w SuperPharm na promocjach (regularna cena w SP to 24,99, w promocji często 2 w cenie 1 w duecie z szamponem; najtaniej udało mi się ją kupić za połowę ceny 12,50zł). Od jakiegoś czasu jest też dostępna w Rossmannie w regularnej cenie chyba 19,99. 
  6. Żel pod prysznic Original Source Mint&Tee Tree. Genialny! Genialny żel! Cudowny orzeźwiający zapach oraz przyjemne uczucie chłodzenia. Niezastąpiony w gorące dni. W przyszłym roku na pewno do niego wrócę. 
  7. Ziaja żel do nóg kasztanowy. Przyjemnie chłodzi i przynosi ulgę zmęczonym i opuchniętym nogom. 
  8. Dove Invisible Dry antyperspirant w kulce. Zużyłam go z niechęcią. Słaba ochrona, w upalne dni w ogóle sobie nie radzi. Z ulgą wracam do ukochanej, niezastąpionej i sprawdzonej Lady Speed Stick. 
  9. Miss Sporty So Matte Perfect Stay puder w kamieniu. Używam go niezmiennie od ponad roku. Praktyczne opakowanie z lusterkiem. Ładny i w miarę trwały mat. Zawsze do niego wracam. 
  10. Ziaja Naturalna Oliwkowa maska do rąk i paznokci Naturalna odżywka skóry. Żadna to maska, a jedynie krem do rąk. Używałam tylko na noc, bo niezły z niego tłuścioch, ale dość ładnie i w miarę szybko się wchłania. Słoiczek 75 ml. Ja uwielbiam wszystko, co oliwkowe, więc niewykluczone że jeszcze wrócę do tego produktu :) 
To byłoby na tyle produktów, które udało mi się zużyć. Poza kiepskim antypersiprantem Dove, wszystkie sprawdziły się dobrze. Zresztą większość z nich to moje pewniaki :)
A Wy na czym zawiodłyście się najbardziej w ostatnim czasie? Dajcie znać, to będę unikać :) 

Pozdrawiam serdecznie!