czwartek, 30 sierpnia 2012

Blondynka wieczorową porą

Witajcie :)

Pisanie późnym wieczorem pomału staje się tradycją, choć tak naprawdę wykorzystuję czas kiedy jestem sama, bo Mąż  w pracy na nocnym dyżurze.
Dzisiaj znowu cały dzień na budowie. Bardzo upalny dzień, ale jakoś przeżyliśmy. Drewniane stropy zakończone, ściany kolankowe podciągnięte. Następny krok to już prowadzenie szczytów, a potem dach.
Jutro na 17 jesteśmy zaproszeni na urodziny Prababci, której, jak się okazało, wydawało się, że w tym roku obchodzi 90 urodziny, choć to dopiero za rok. Ale obojętnie które by nie były z chęcią pójdziemy :) Muszę tylko kupić jutro jakieś czekoladki, bukiet kwiatów i kartkę z życzeniami.

Czytam obecnie tę książkę kupioną w kiosku 4,99zł


Pierwszy tom całej serii (docelowo około 10 części) i wiecie co? Żałuję, że nie kupowałam kolejnych, bo ten leciutki kryminalik czyta się bardzo przyjemnie. Obecnie w kioskach już chyba tom 5 (?) i jeśli jeszcze gdzieś go dorwę, to kupię. Szkoda, że tylko pierwsza część była za piątaka, kolejne już w cenie 13,99 :(
A skoro czytam coś nowego, to znaczy, że w końcu skończyłam to


W końcu, ale nie dlatego, że było nudne czy nie do przejścia - po prostu nie miałam kiedy :) Pisałam już trochę o tej książce TUTAJ.
Najbardziej podobało mi się twierdzenie autora, że jeśli kogoś kochamy, to chcemy dla niego tego, co najlepsze. A skoro życzymy mu i pragniemy dla niego wszystkiego najlepszego, to także chcemy by miał obok siebie najlepszego partnera, którym jesteśmy my sami. Dlatego warto zacząć od siebie  i pracy nad samym sobą, aby być i dawać od siebie to, co najlepsze :)

Marzy mi się znowu wycieczka do Rossmana (jakkolwiek dziwnie to brzmi), a nawet jest koniecznością, bo reklamówka zdenkowanych rośnie, a nic nowego nie przybywa. Może w weekend się wybiorę. Mąż znowu jedzie do Ol. Mam też ochotę na jakiś kulinarny eksperyment i spróbowanie czegoś nowego. Może poszaleję też w kuchni :D

A Wy jakie macie plany na pierwszy wrześniowy weekend?
:)


Z dawnych czasów



Zgodnie z obietnicą kilka zdjęć z wesela, na którym byliśmy ostatnio, a Państwo młodzi wyglądali jakby przybyli na swoją uroczystość rodem z dawnych wieków, więc jak się domyślacie było nietypowo i oryginalnie. Nawet miejsce przyjęcia weselnego wpisywało się tematycznie - była to przepiękna okolica otoczona zielenią i stawami. Oczywiście wiadomo, że jeszcze bardziej klimatycznie i stylowo byłoby gdyby ogół gości pod  względem ubioru wpisywał się w temat, no ale niestety, nie można wymagać od wszystkich długich sukien, żabotów i tym podobnych :)


bardzo przyjemna okolica 
Państwo Młodzi

Pani Młoda
Pan Młody
goście 

świadkowa
Ojciec Pani Młodej

Jak widzicie było inaczej niż zwykle - niebanalnie i stylowo. Były pokazy tańca (btw - pierwszy taniec też był niestandardowy - podchody, podskoki, itp), odgrywane scenki teatralne przez znajomych Pary Młodej także w tych niedzisiejszych kostiumach.

Ogólnie było ciekawie i na pewno nie nudno; nietypowy pomysł na siebie i swój wielki dzień, mnóstwo atrakcji (w tym popularne ostatnio lampiony szczęścia, lecz my mieliśmy okazję puszczać je po raz pierwszy :D)
Ciekawe czy nasze życzenie się spełni? :)



 Jednak ja będę nudna - zabrakło mi białej zwiewnej sukni ślubnej i welonu :)

środa, 29 sierpnia 2012

:)

Mój Mąż oszalał na punkcie motoru - jeździ nim teraz wszędzie, gdzie może, zapominając o samochodzie i zostawiając go mnie. Dzisiaj na przykład o 9 miał zebranie z pobliskim Kł, i cieszył się jak dziecko, mówiąc mi, że chłopaki już wyciągają maszyny (haha) i czekają na niego, aby móc w kolumnie przejechać te 20 kilometrów.
To prawda, że mężczyźni zawsze są dziećmi, tylko z wiekiem zabawki są coraz droższe :)
Ja piszę teraz do Was, a później uciekam na budowę. Jesteśmy teraz na etapie stropu.


Robimy drewniany, choć długo, długo w zamierzeniu miał być betonowy. Niestety, z racji tego, że robimy wszystko sami z pomocą zaufanego emerytowanego budowlańca oraz rąk braci i czasem znajomych, zrezygnowaliśmy z betonowego ze względu na brak czasu. Przed zimą chcemy jeszcze położyć dach i wstawić okna, więc mamy nadzieję, że jesień będzie dla nas łaskawa.
Odkąd wróciłam w niedzielę cały czas sprzątam.
Najpierw w poniedziałek sprzątałam w garażu, który po położeniu belek na strop wyglądał tak


 a tak prezentował się po mojej interwencji :)


Wczoraj, czyli we wtorek Mąż był w pracy, więc wykorzystałam wolny dzień i po ponadtygodniowej nieobecności wzięłam się za prace domowe.
A potem zasłużony relaks na naszej działce


I pyszności na kolację



Została mi jeszcze tylko sterta prasowania, z którym mam zamiar uporać się dzisiaj wieczorem.
Ale najpierw czekają mnie dalsze porządki w budującym się domu.
Pogoda dopisuje, więc wskakuję w jakieś krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach i będę korzystać przy okazji z ostatnich promieni sierpniowego słońca.

A Wam jak zwykle życzę miłego dnia :)

niedziela, 26 sierpnia 2012

Uhu

Uhuu
Tak jednym słowem mogę określić dzisiejszy powrót do NR od rodziców. 
W dwóch słowach byłoby: ale jazda!!! 
Tydzień po tym, jak po weselu przyjaciół Mąż zawiózł mnie do rodziców, tak dzisiaj po mnie przyjechał i przywiózł z powrotem do NR.  
Niby zwykły powrót, ale jednak niezwykły, bo innym niż zazwyczaj środkiem transportu.
Podróż zajęła nam około 2,5 godziny w jedną stronę i już wiem, że w ten sposób będziemy spędzać więcej wolnego czasu (oby tylko czas na to pozwolił)
Adrenalina jest niebywała! I mam nadzieje, że nie tylko za pierwszym razem! Wspaniałe uczucie siedzieć przytuloną do najwspanialszego Mężczyzny na świecie i krzyczeć, krzyczeć i jeszcze raz krzyczeć na pustej drodze, wśród pól i lasów, ale nie krzyczeć ze strachu, o nie! To był krzyk z poczucia radości i wolności. 
Ciekawe czy złapię bakcyla na dłużej czy to tylko taka chwilowa euforia początkującego? 
A to wszystko przez 



Niby taki niepozorny, ale ma moc.
Musiałam niestety zostawić część swoich rzeczy u rodziców, a tyle ile mogłam przepakowałam do plecaka :) Dlatego na pewno czeka nas kupno jakiegoś większego bagażnika-kufra do motoru. I na pewno chciałabym jakąś fajną kurtkę i czarny kask, coby wyglądać normalnie a nie jak ufoludek w wiatrówce adidasa  :D
Tak więc po dniu pełnym wrażeń kładę się właśnie spać. Co prawda cała obolała, ale to nic! Warto było!

Dobranoc :) 



czwartek, 23 sierpnia 2012

Ale kino!


W tak zwanym międzyczasie, między leżakiem a basenem, między kawą mrożoną a zimną piwolemoniadą, pomyślałam sobie, że poszłabym do kina, co jest dziwne, bo generalnie do kina chodzę rzadko, nawet bardzo rzadko. W ogóle z filmami nie jestem za pan brat - oglądam mało i nieczęsto. I tak sobie przypomniałam, że przecież w kinie byłam jakiś czas temu z Siostrą, a że zaległe zdjęcia czekają, więc oto one :)


Swoją drogą kiepski film (Magic Mike), więc i sala była puściutka, poza nami dwiema i pięcioma innymi osobami.




Jest i Sis, którą pozdrawiam, jeśli tu zagląda :D




I dla Was wszystkich też słoneczne pozdrowienia :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Wesele, wesele i po weselu

Witajcie Dziewczyny,
my już po weselu. Było bardzo nietypowe, bo stylizowane na XIX wiek. Mam kilka zdjęć, więc przy najbliższej okazji Wam pokażę. Mam nadzieję, że Państwo Młodzi nie będą mieli nic przeciwko :)
Sezon weselny zakończyliśmy już na ten rok, a przynajmniej póki co nic nam nie wiadomo czy coś się jeszcze szykuje :)  Jak to mówią: wesele to fajna impreza, tylko bilety wstępu drogie :D
Mąż przywiózł mnie jeszcze wczoraj do rodziców, a dzisiaj z samego rana wrócił do pracy. Ja zostaję na parę dni, żeby korzystać z pięknej, słonecznej i upalnej pogody. Brak makijażu, krem do opalania, minimum stroju na sobie, leżak, woda w basenie, dużo niegazowanej wody mineralnej ewentualnie zimne piwko i pełen relaks. Wzięłam ze sobą książki i mam też parę gazet, także nuda mi nie grozi.

Pozdrawiam Was serdecznie
i życzę przyjemnego odpoczynku tym, którzy na urlopie, a tym, którzy pracują szybkiego zakończenia pracy :)

piątek, 17 sierpnia 2012

Wesele!

Tak, jak wspomniałam poprzednio w sobotę znowu odwiedzimy Wrocław. I znowu tylko na chwilę, ale za to jaką miłą. Zostaliśmy zaproszeni na ślub i wesele. A zatem zaraz zaczynam zabiegi pielęgnacyjne i upiększające, czyli peeling twarzy i ciała, depilacja, balsamowanie, olej na włosy (na całą noc) i jeszcze paznokcie. Jak widzicie pracowity wieczór przede mną. I jutro od rana dalej - włosy, makijaż, szybkie pakowanie i około 12 ruszamy  drogę.
Z firmą się uporałam - zaległości nadrobione. Umowę podpisałam - mamy gdzie mieszkać do końca roku. Dobra informacja dla tych, którzy do tej pory nas nie odwiedzili - nic straconego! :)
Mąż w pracy więc zaczynam maraton urodowy, ale najpierw jeszcze prasowanie.
Jutro we Wr ma być 29 stopni. Chyba zdecyduję się na tę wyprzedażową sukienkę KLIK (żadnej powtórkowej wpadki nie będzie, bo jedynymi osobami, jakie znamy są Państwo Młodzi)




W zeszłym roku na ślub szwagra kupiłam taką oto sukienkę.




Zakup był zupełnym przypadkiem, ale do tej pory to moja ulubiona sukienka. Bardzo lubię to połączenie granatu z czernią. Wydaje mi się bardzo eleganckie i ubolewam, że nie za bardzo nadaje się na letnie miesiące. Czuję się w tej sukience rewelacyjnie! Do tego stopnia, że kupiłam drugą taką samą tylko w bardziej wesołym kolorze. Swój debiut miała na naszych poprawinach, a poniżej zdjęcia z wesela kuzyna z początku lipca, kiedy nad Polską przechodziła pierwsza fala tegorocznych upałów. Mam nadzieję, że jutro nie będzie jednak aż tak upalnie.





Życzcie nam dobrej zabawy :)
A ja Wam życzę udanego weekendu i do zobaczenia w nowym tygodniu :)


Wrocław w 24 godziny + OOTD

Witajcie :)
Miałam nadzieje, że po nawoływaniach z ostatniego posta, lato postanowiło do nas wrócić na dłużej. I wróciło, ale tylko do dzisiaj, bo poranek znowu powitał nas chłodem, szarym niebem i wciskającym się  wszędzie nieprzyjemnym, chłodnym wiatrem.
Może to i lepiej, bo dzisiaj i tak nie mogłabym pozwolić sobie na relaks na świeżym powietrzu. Mam do nadrobienia trochę papierkowej roboty dla Męża i jego firmy. Poza tym właśnie czekam na właścicieli mieszkania, żeby przedłużyć umowę najmu. No i czeka mnie jeszcze parę rzeczy do zrobienia w związku z jutrzejszym dniem, ale o tym później :)
Wrocław odwiedzałam w poniedziałek i wtorek w jedynym i niepowtarzalnym towarzystwie załogi z byłej pracy!
Były przepyszne lody w Tralalala Cafe.

źródło: facebook.pl
Dwie naprawdę duże łopatki lodów (wybór ogromny i trudno się zdecydować) plus bita śmietana i polewa to koszt 7 złotych, więc polecam tam zajrzeć przy najbliższej okazji spaceru po rynku i okolicach.

źródło: facebook.pl 
Po lodach był obiad i piwo w Spinaczu (tak, tak, najpierw deser, a później obiad). To miejsce także polecam, zwłaszcza wielbicielom makaronów i ziemniaków :)

źródło: facebook.pl
Ostatecznie wieczór zakończył się u mojego blogowego guru KLIK, gdzie była kupa śmiechu :D







Nie obyło się też bez szybkich zakupów
Rossmann
Chusteczki odświeżające do torebki, a z zasadzie to do rąk ;)
Krem Ziaja Kozie mleko na dzień nawilżanie (jest jeszcze krem na noc - wygładzanie, ale nie zdecydowałam się na razie. kremy na noc jeszcze mam, a ten, którego używałam na dzień się skończył i postanowiłam wypróbować coś nowego).
Kolejne opakowania suchego szamponu do włosów z Isany i maseczki antybakteryjnej Soraya.
Oraz nowość dla mnie - płyn do higieny intymnej Facelle, który według poleceń wizażanek i blogerek można używać także do włosów i do mycia całego ciała.


i przecenowe łupy z tescowej marki F&F (niestety nie było zbyt wiele czasu na buszowanie po sklepach, choć też i wyprzedaże mają się ku końcowi, a w Tesco zawsze się coś znajdzie na dobry nastrój :)

sukienka w grochy 
jeszcze coś letniego 
i już coś jesiennego
I jeszcze sandałki, z których jestem najbardziej zadowolona. Taka mała rzecz, a cieszy (8zł) 


No i pora znowu pożegnać się z Wrocławiem...


...ale tym razem tylko do soboty :) 

A Wy już zakończyłyście letnie wyprzedaże? 
Jakie macie plany na weekend? 
Buziaki!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Bardzo (nie)winne popołudnie


To zdjęcia jeszcze z zeszłego upalnego tygodnia i spotkania z Przyjaciółką.
Miała być kawa, a wyszło jak zwykle. Miała być tylko godzinka, a przeciągnęło się do paru. Może to i lepiej, bo fakt faktem, że jak zawsze było bardzo miło :) Szkoda tylko, że tak rzadko!
Zdjęcia z przydomowego ogródka.

wiszacy

jeżynowy

raj
i choć jeszcze nie wszystkie dojrzałe

to i tak najlepsze na świecie!
brzoskwinie  
i czerwone porzeczki
(nie)winny sprawca całego zamieszania 












Lato wracaj do nas szybko!!!