czwartek, 24 stycznia 2013

They saved my...

...feet ;) 
Duet idealny. Stópki jak u niemowlęcia. Tarka do stóp i krem do pielęgnacji suchej skóry z gliceryną, woskiem pszczelim i urea 10%. Seria FussWohl. Produkty oczywiście dostępne w Rossmanie.
I naprawdę nie potrzebuję już niczego innego. 


Oczywiście cudów nie ma, zabieg trzeba powtarzać co jakiś czas w zależności od potrzeb. Tarka jest dość ostra, dlatego lepiej trzeć delikatnie, ale dłużej. Zresztą każdy znajdzie odpowiedni dla siebie sposób :) Osobiście preferuję używanie na suche stopy. Potem kąpiel i delikatne wygładzenie pumeksem. Krem na stopy, skarpetki na noc i rano stópki nie do poznania. 
Tarkę mam już od kilku miesięcy i nic się z nią nie dzieje - nie łamie się, nie pęka, nie rdzewieje. Koszt to chyba około 9 zł lub jeszcze mniej w promocji. 
Krem jak to krem, w zależności od częstotliwości używania bardziej lub mniej wydajny. Opakowanie 75 ml. Cena regularna około 5 zł (?), w promocji 3zł z grosikami, więc cena nie stoi na przeszkodzie, żeby wypróbować ;) 
Polecam ten duet wszystkim stopomaniaczkom :) 



niedziela, 20 stycznia 2013

Idealnie

Dobry wieczór!
Czekam właśnie na Mężusia. Dosłownie za chwilkę ma wrócić z pracy - akurat dzisiaj miał dyżur. Czekam. Termometr wskazuje jedyne - 10 stopni. Ciemno i zimno za oknem, więc trzeba się rozgrzać. Świeczki zapalone, olejek wlany do kominka, herbatka zaparzona. Jeszcze tylko ciasto ukroję, bo K. od tygodnia za mną chodził, żebym mu kaszkę zrobiła, czyli kaszowca, będzie miał więc niespodziankę jak wróci :)
Idealne zakończenie weekendu :)

 Różowy kubek dla dziewczynki i niebieski dla chłopca :D Nadruki przypadkowe, bez aluzji ;)
Moje ulubione herbatki tej zimy przepyszna i niesztuczna jeżyna z Biedronki i zielona z cytryną z Vitaxa, która razem z  zieloną cytrynową King's Crown z Rossmanna jest moją ulubioną w rankingu zielonych herbat :) 


A Wy jakie herbaty polecacie na zimowe wieczory? 
Jak to kiedyś wyczytałam u NewLook "Smak herbaty rośnie wprostproporcjonalnie do spadającej temperatury za oknem" 
Trudno się nie zgodzić :) 

sobota, 19 stycznia 2013

Nowa nazwa dla bloga? I'm not blonde anymore :D

Heej Dziewczyny!
Witajcie, witajcie, witajcie ponownie!
Czas leci jak szalony, zamiast truchtać to biegnie już sprintem i nikogo nie pyta czy mu to odpowiada ;)
Ostatni tydzień przeleciał, nawet nie wiem kiedy. Pewnie za sprawą egzaminu zawodowego, który miał miejsce we wtorek i w środę we Wro. Mam nadzieję, że będzie zaliczony w całości. Na wyniki trzeba jeszcze trochę poczekać - ogłoszenie dopiero 28.lutego.
Praca mnie pochłania i daje wycisk. Mój stereotyp pracy sekretarki z wielkim hukiem legł w gruzach, więc jeśli i Wy myślicie, że polega ona tylko na piciu kawy i wyrabianiu legitymacji szkolnych, to zmieńcie zdanie czym prędzej ;) Ja już wiem, że nie jest tak kolorowo i przez jakiś czas jeszcze nie będzie. Mam nadzieję, że wraz z biegiem czasu i ogarnięciem różnych spraw i wyrobieniem sobie swojej organizacji pracy, będzie trochę spokojniej.

Zmieniłam kolor włosów :D
Siostrzane metamorfozy odbyły się już dwa miesiące temu. W duecie zaliczyłyśmy "drastyczne" cięcia u fryzjera i domowe farbowanie, a na zdjęcia natknęłam się dzisiaj przy porządkowaniu folderów.
Blondynką już nie jestem i stąd moje tytułowe wątpliwości co do nazwy bloga, haha ;) Oczywiście żadnych blogowych zmian nie planuję, ta jedna na mojej głowie póki co wystarczy!
Choć dzięki borowinowemu szamponowi BingoSpa, który skutecznie wypłukuje kolor, już taka "ciemna" nie jestem, kolor zbladł, zrobił się cieplejszy i delikatnie prześwitują przez niego pozostałości po blond pasmach.
Nie wiem kiedy ponownie zostanę blondynką, trochę tęsknię za tym kolorem, bo przecież przez całe życie miałam jasne włosy, ale odrosty doprowadzają mnie do szału. Fryzjer co miesiąc jakoś mnie nie cieszy, a sama boję się farbować :( I nawet nie wiem, w której wersji lepiej się czuję...

Użyte farbki moja i Sis
 A oto efekty obie skrócone i zmienione


I moja już nie długowłosa Sis


A wcześniej wyglądałyśmy tak i tak :)
Co myślicie o takich zmianach?
I jak tam Wasze metamorfozy?

Miłego wieczoru :)



niedziela, 13 stycznia 2013

Niedziela

Weekend, weekend i po weekendzie. 
Niedziela to chyba pierwszy dzień w Nowym Roku, który od rana do wieczora mogliśmy spędzić razem. Powoli i spokojnie. Chłonąc siebie nawzajem. Słuchając uważnie każdego słowa i ciesząc się każdym gestem. Bez pracy, bez telefonów, bez tysiąca miejsc, do których trzeba pojechać i miliona spraw do załatwienia.
Z niecierpliwością czekam na następny taki...
...a póki co czas zacząć kolejny tydzień. 
Oby był jeszcze lepszy niż poprzedni, czego i Wam i sobie życzę!

weheartit.com
weheartit.com
Jutro do pracy!
Jejciu, naprawdę dziwnie znowu to przeżywać. Początki nowej pracy. Stres, wielka niewiadoma, co mnie czeka i co się wydarzy, a jednocześnie to, że już nie mogę się doczekać :)

sobota, 12 stycznia 2013

Yes, yes, yes!

Źródło: mlmy.pl 
Jest.
Nareszcie.
W końcu.
Udało się.
Co prawda nie na długo,
ale ważne, że jest!
Wraz z minionym tygodniem przestałam być bezrobotna i po kilku miesiącach przerwy mam pracę! Cieszę się jak dziecko. Fakt faktem, że na zastępstwo, ale zawsze to coś. Grunt to nie wypaść z obiegu. Przez kilka następnych miesięcy będzie co robić, a i później motywacja będzie większa i mam nadzieje, że szybciej niż teraz coś się znajdzie.
Po całym tygodniu nowych doświadczeń, wielkich wrażeń i ogromnego zmęczenia, należy się chwila odpoczynku, tak więc weekend uważam za rozpoczęty :D

Żródło: weheartit.com

Teraz znowu zacznę je doceniać ;)

poniedziałek, 7 stycznia 2013

2013

Pierwszy i mam nadzieje, że nie jedyny wpis w Nowym Roku :)
Bo końcówka 2012 pod tym względem nie zasługuje na nagrodę :( Shame on me ;)

Otrzymałyście już pewnie z każdej strony mnóstwo noworocznych życzeń, ale przyjmijcie jeszcze moje, nieco spóźnione, ale zawsze szczere!

Niech ten rok będzie dla Was i Waszych bliskich wyjątkowy, choć trzynasty; spokojny, ale z nutką szaleństwa oraz pełen radości i spełnionych marzeń - tych małych i tych wielkich!

źródło: fit-fun-club.pl

Dla fanek naszej budowy śpieszę z informacją, że rok zakończył się zgodnie z planem - udało się zrealizować to co założył sobie mój Mąż, a w co ja nie do końca wierzyłam. Udało się doprowadzić dom do tzw. stanu surowego zamkniętego!



I nie mamy zamiaru spocząć! W tym roku, wcześniej czy później planujemy się wprowadzić, więc zaraz ruszamy dalej.
I dlatego między innymi zeszły rok przyniósł mi więcej niż mogłam się spodziewać, a i nowy nie rozpoczyna się najgorzej, bo...

być może jutro zacznie się nowy etap w moim życiu i tym samym zła passa w pewnej kwestii zostanie przerwana, ale to dopiero jutro :) Jedyne o co mogę Was prosić to trzymanie kciuków.

Jeszcze raz wszystkiego dobrego i do zobaczenia wkrótce!
Buziaki :***