Jakaś zmęczona dzisiaj jestem. Deszcz przestał padać po 3 dniach i znowu zawitało do nas słoneczko, a ja jak zwykle na przekór: kiedy padało roznosiło mnie od środka i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, a dzisiaj nie mam mocy. Najchętniej położyłabym się już i spała i tak też zrobię, ale za chwilę :) Ciekawe jak długo się ta chwila przeciągnie? ;)
Narazie jeszcze mam ciepłą herbatkę w kubku, demakijaż zrobiony, maseczka na twarzy się wchłania, Mężuś w pracy - wróci rano na śniadanie.
Idealne warunki na relaks, a jakaś spięta jestem, no po prostu zmęczenie materiału.
Teściowa dzisiaj obchodziła swoje kolejne urodziny.
Tym samym otworzyła wrześniowy maraton urodzinowy - w przyszłym tygodniu jeszcze nasza kochana chrześnica Ania, a parę dni później Przyjaciółka od zawsze Monia :)
Wczoraj szukałam prezentu. Miało nie być niczego do domu, tylko taki prezent rzeczywiście dla Niej, ale wyszło jak wyszło i zdecydowałam się na:
Pewnie już nieraz widziałyście bukiety z przyrządów kuchennych albo ręczniki ułożone w kształcie tortu. Mój wybór padł właśnie na to drugie :) Trzy ręczniki, jeden z napisem: Wszystkiego najlepszego, kawałki mydełek w kostce, trochę kwiatków z materiału oraz celofan i wstążka. Do tego jeszcze wino...
I prezent gotowy :) Bezcenna była mina Teścia, który dopóki nie dotknął, nie uwierzył, że to nie jest prawdziwy tort :D
Oczywiście nie byłabym sobą gdybym przy okazji nie zadbała też o siebie :)
 |
Najlepszy zdzierak ever |
 |
Chyba wycofali moją ukochaną wersję w kulce dlatego zaczynam testować sztyft i żel |
 |
Maseczki Perfecta. Najbardziej jestem ciekawa tej koktajlowej maski SOS - czy sprawdzi się tak samo dobrze jak Dermika Nocne Życie |
 |
Nowy krem pod oczy - zacznę jak tylko skończy się ten obecny, co nastąpi już niebawem. Jak na krem pod oczy duża pojemność - 25ml |
"Nowy" nabytek z SH - już ją uwielbiam!
A do kurtałki - kalosze, gumy, gumiaki, o istnieniu których zupełnie nieświadomie i przez przypadek przypomniała mi Monia! Dziękuję raz jeszcze! Teraz czekam, aż znowu będzie padać :D
I jeszcze coś
Ale niech Was nie zmylą pozory. Nie będę używać go w kuchni, ale w łazience. Tak, tak. Mam zamiar wypróbować go na trzy sposoby, a podstawą do tego jest wyprodukowanie kleiku z owego siemienia - dwie łyżki nasion zalewa się szklanką wody, gotuje około 10 minut, odcedza i tak oto powstaje coś w rodzaju żelu, który nadaje się do użytku przez około 2 tygodnie, a można go używać w następujący sposób:
- Jako płukanka do włosów - trochę żelu zalać zimną wodą i otrzymaną mieszanką płuka się włosy przy ostatnim płukaniu (masło maślane, ale wiadomo o co chodzi :)
- Jako maseczka do włosów - trochę żelu wymieszać z odżywką do włosów; można dodać np. łyżkę miodu, łyżkę olejku itp. Maskę trzymać ok. 45 minut na włosach najlepiej pod czepkiem i ręcznikiem - jak to maski :) i spłukać.
- Jako żel do stylizacji włosów - po prostu wgniata się żel w wilgotne włosy. Ma on wówczas za zadanie podkreślenie i utrwalenie skrętu włosów.
Najciekawsza jestem tego ostatniego sposobu. W zasadzie do jego wypróbowania skłoniły mnie moje włosy, z którymi ostatnio dzieje się coś dziwnego, ale dziwnego w pozytywnym sensie. Moje włosy kiedyś bardzo się kręciły, ale były wtedy krótkie. Kiedy zaczęłam zapuszczać włosy i obcinać je na równo, bez wielkiego cieniowania, po prostu stały się proste. Myślałam, że skręt zanikł, dlatego, że stały się za długie i za ciężkie. Nawet przestałam używać prostownicy - wystarczyła suszarka z wąską końcówką. Ale ostatnio coś im się odwidziało i moje włosy po osuszeniu ręcznikiem wyglądają tak
Choć nie zmieniłam nic szczególnego w ich pielęgnacji. Może w końcu dostały odpowiednie nawilżenie i postanowiły się odwdzięczyć?
Postanowiłam więc dać szansę moim lokom z odzysku i zrobię dla nich żel z siemienia lnianego. Ciekawe co z tego wyjdzie sasasasa...
A tymczasem idę już spać, choć
już nie jest odpowiednim wyrażeniem, bo miało być "
za chwilę", a wyszło prawie "
jak zawsze".
Miłego weekendu Dziewczyny!
:)