piątek, 14 września 2012

Na szybko

Jakaś zmęczona dzisiaj jestem. Deszcz przestał padać po 3 dniach i znowu zawitało do nas słoneczko, a ja jak zwykle na przekór: kiedy padało roznosiło mnie od środka i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, a dzisiaj nie mam mocy. Najchętniej położyłabym się już i spała i tak też zrobię, ale za chwilę :) Ciekawe jak długo się ta chwila przeciągnie? ;)
Narazie jeszcze mam ciepłą herbatkę w kubku, demakijaż zrobiony, maseczka na twarzy się wchłania, Mężuś w pracy - wróci rano na śniadanie.
Idealne warunki na relaks, a jakaś spięta jestem, no po prostu zmęczenie materiału.
Teściowa dzisiaj obchodziła swoje kolejne urodziny.
Tym samym otworzyła wrześniowy maraton urodzinowy - w przyszłym tygodniu jeszcze nasza kochana chrześnica Ania, a parę dni później Przyjaciółka od zawsze Monia :)
Wczoraj szukałam prezentu. Miało nie być niczego do domu, tylko taki prezent rzeczywiście dla Niej, ale wyszło jak wyszło i zdecydowałam się na:


Pewnie już nieraz widziałyście bukiety z przyrządów kuchennych albo ręczniki ułożone w kształcie tortu. Mój wybór padł właśnie na to drugie :) Trzy ręczniki, jeden z napisem: Wszystkiego najlepszego, kawałki mydełek w kostce, trochę kwiatków z materiału oraz celofan i wstążka. Do tego jeszcze wino...


I prezent gotowy :) Bezcenna  była mina Teścia, który dopóki nie dotknął, nie uwierzył, że to nie jest prawdziwy tort :D


Oczywiście nie byłabym sobą gdybym przy okazji nie zadbała też o siebie :) 

Najlepszy zdzierak ever
Chyba wycofali moją ukochaną wersję
w kulce dlatego
zaczynam testować sztyft i żel 

Maseczki Perfecta. Najbardziej jestem ciekawa tej koktajlowej maski SOS -
 czy sprawdzi się tak samo dobrze jak Dermika Nocne Życie
 Nowy krem pod oczy - zacznę jak tylko
skończy się ten  obecny, co nastąpi już
niebawem. Jak na krem pod oczy
duża pojemność - 25ml 



"Nowy" nabytek z SH - już ją uwielbiam!


 A do kurtałki - kalosze, gumy, gumiaki, o istnieniu których zupełnie nieświadomie i przez przypadek przypomniała mi Monia! Dziękuję raz jeszcze! Teraz czekam, aż znowu będzie padać :D



I jeszcze coś

Ale niech Was nie zmylą pozory. Nie będę używać go w kuchni, ale w łazience. Tak, tak. Mam zamiar wypróbować go na trzy sposoby, a podstawą do tego jest wyprodukowanie kleiku z owego siemienia - dwie łyżki nasion zalewa się szklanką wody, gotuje około 10 minut, odcedza i tak oto powstaje coś w rodzaju żelu, który nadaje się do użytku przez około 2 tygodnie, a można go używać w następujący sposób:

  1. Jako płukanka do włosów - trochę żelu zalać zimną wodą i otrzymaną mieszanką płuka się włosy przy ostatnim płukaniu (masło maślane, ale wiadomo o co chodzi :)
  2. Jako maseczka do włosów - trochę żelu wymieszać z odżywką do włosów; można dodać np. łyżkę miodu, łyżkę olejku itp. Maskę trzymać ok. 45 minut na włosach najlepiej pod czepkiem i ręcznikiem - jak to maski :) i spłukać. 
  3. Jako żel do stylizacji włosów - po prostu wgniata się żel w wilgotne włosy. Ma on wówczas za zadanie podkreślenie i utrwalenie skrętu włosów. 
Najciekawsza jestem tego ostatniego sposobu. W zasadzie do jego wypróbowania skłoniły mnie moje włosy, z którymi ostatnio dzieje się coś dziwnego, ale dziwnego w pozytywnym sensie. Moje włosy kiedyś bardzo się kręciły, ale były wtedy krótkie. Kiedy zaczęłam zapuszczać włosy i obcinać je na równo, bez wielkiego cieniowania, po prostu stały się proste. Myślałam, że skręt zanikł, dlatego, że stały się za długie i za  ciężkie. Nawet przestałam używać prostownicy - wystarczyła suszarka z wąską końcówką. Ale ostatnio coś im się odwidziało i moje włosy po osuszeniu ręcznikiem wyglądają tak 



Choć nie zmieniłam nic szczególnego w ich pielęgnacji. Może w końcu dostały odpowiednie nawilżenie i postanowiły się odwdzięczyć? 
Postanowiłam więc dać szansę moim lokom z odzysku i zrobię dla nich żel z siemienia lnianego. Ciekawe co z tego wyjdzie sasasasa... 


A tymczasem idę już spać, choć już nie jest odpowiednim wyrażeniem, bo miało być "za chwilę", a wyszło prawie "jak zawsze".

Miłego weekendu Dziewczyny!
:)

10 komentarzy:

  1. mi sie bardzo podobaja te recznikowe torciki
    sama chcialabym cos takiego dostac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba komuś podrzucić pomysł niby przez przypadek :)

      Usuń
  2. O mamma mija - jaka świetna kurtka! Jestem nią totalnie zauroczona!
    A takich tortów ręcznikowych, to jeszcze nie widziałam. Ciekawy pomysł na prezent, a można i samemu zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można próbować zrobić samemu pewnie, że tak! Tak samo jak bukiety z drewnianych łyżek kuchennych czy lizaków albo tort z batoników :) Kurtka czeka jeszcze na swój debiut :)

      Usuń
  3. żartujesz sobie ze mnie, że kupiłaś tą kurtkę w sh?!!

    OdpowiedzUsuń
  4. wow... you bought that jacket in a second hand store?? great! perfect for autumn!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurteczka prima sort:) coś mnie się zdaje, że przyjadę do NR i Cię wyciągnę na jakiś maratonik po "butikach"..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że w NR nie ma ich zbyt wiele, więc co najwyżej może to być półmaraton :)

      Usuń