środa, 12 września 2012

Welcome back

Czyli jesteśmy z powrotem cali i zdrowi, nie do końca wypoczęci, ale mega zadowoleni, że udało nam się wyrwać chociaż na trochę. Jedyne czego żałowaliśmy to to, że nie przeczekaliśmy do niedzieli, bo pogoda byłaby idealna na podróż motorem, a pojechaliśmy samochodem, ponieważ tak, jak pisałam w sobotę rano padał deszcz :( Dlatego nadal czekamy na okazję, żeby wypróbować nasze nóweczki kaski :D


Wiemy też na pewno, że nie ma sensu jechać tak daleko tylko na 2 dni, bo podróż w jedną stronę zajęła nam ponad 4 godziny. Jedyny plus był taki, że jechaliśmy przez Czechy, więc mniej dziur na drogach i inne niż zawsze widoki za oknem, więc podróż minęła przyjemnie :) 






Na Słowację jednak nie pojechaliśmy, więc coroczna zabawa w aquaparku 
Tatralandia i relaks w termach w miejscowości Besenova KLIKniestety w tym roku przestały być tradycją. 
Jeżeli jeszcze nie znacie tych miejsc to polecam się zapoznać i odwiedzić - naprawdę fajna sprawa! Zwłaszcza w Tatralandii KLIK- mnóstwo zjeżdżalni o różnym stopniu trudności -  można się poczuć i bawić jak dziecko!
Napaliłam się też na odwiedziny w drogerii DM (mmm Alverde!), no ale cóż...co się odwlecze, to nie uciecze - za rok też będą wakacje :) 
Naszym celem był Ustroń i Wisła


W Ustroniu polecam Wam serdecznie karczmę Gazdówka w dzielnicy Heramanice. Odkryliśmy ją zupełnie przypadkiem 2 lata temu w drodze na Słowację i choć może nie zachęca wyglądem, to uwierzcie, że jedzenie jest przepyszne, porcje ogromne, a ceny niewygórowane. Szczególnie lubimy tam grochówkę, pstrąga i prawdziwie chłopską golonkę


Czasu nie było wiele, ale za to spożytkowany został bardzo intensywnie.


Był park wodny w hotelu Gołębiewski w Wiśle, była kolejka linowa na Czantorię w Ustroniu i letni tor saneczkowy. Były spacery po obu miastach, disco na wodzie, lody, gofry i piwo w plastikowych kubkach, bo przecież tak smakuje najlepiej :D

Wierzcie mi na słowo, że to jest podest taneczny na stawie z dzidżejką po prawej stronie
Kolejka linowa na Czantorię



Prawie na szczycie 




Na sam szczyt prowadzi jeszcze dość łatwa, niedługa i przyjemna trasa wśród lasów


I z powrotem na dół

Letni tor saneczkowy
Najnudniejszy etap to wjazd na górę potem jest już lepiej - dużo zakrętów, prędkość do 40km /h, choć tor mógłby być chociaż o połowę dłuższy :( 




Ciekawe jaka to rzeka? :D
Jak widać pogoda nie była tragiczna, a niedziela wręcz upalna. 
Po powrocie też słoneczko nam dopisało, więc mogliśmy zrobić w końcu sesję ślubną. Zajęła nam niecałe dwie godziny późnym popołudniem. Szkoda, że już tak szybko robi się ciemno, bo byłoby jeszcze więcej zdjęć. Teraz czekamy na jej rezultaty, a ja odganiam myśli, że jeszcze takie zdjęcie można było zrobić, i takie, i jeszcze taką pozę i taką :) Ale to nieważne, bo naprawdę miło było znów poczuć się jak w dzień ślubu. Zresztą dzień jak codzień haha :P 
Dom też pnie się w górę, zostało nam już tylko 6 poziomów do ułożenia na ścianie szczytowej, czyli tej w kształcie szpica, a więc naprawdę niewiele i dlatego w przyszłym tygodniu zamawiamy dachówkę. 

Pozdrawiam serdecznie
:)

21 komentarzy:

  1. Wakacje krótkie, ale po zdjęciach widać, że bardzo udane! Fajnie jest mieć takie miejsca nie tak daleko od domu - ja musiałabym tam jechać z 10 razy dłużej niż Wy :P Cudowny uśmiech! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* W góry daleko, ale morze za to na wyciągnięcie ręki!

      Usuń
    2. No, musimy się na chwilę wymienić krajobrazami :P

      Usuń
  2. podróże kształcą:) w moich planach były wakacje w ciepłych krajach, ale ceny w biurach podróży skutecznie mnie do tego zniechęciły więc za 2 tygodnie szykuje mi się drugi przedłużony o 2 dni weekend w górach.
    a to, że coraz szybciej robi się ciemno to prawda.. szczególnie jak taki dzień szarobury jak dzisiaj..

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że wyjazd Wam się udał :-) Ja wraz z mężem i kotem w piątek też jadę do Wisły! W planach mamy fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego od Czantorii przez Stożek Wielki do Przełęczy Kubalonka, a w razie deszczu grę w Cash Flow:-) Może uda nam się sprawdzić poleconą przez Ciebie restaurację... Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej karczma niż restauracja i na pewno nie urzeka wystrojem ;) Miłego weekendu zatem życzę i żeby pogoda dopisała!

      Usuń
  4. ciekawe zdjecia i musiala to byc fajna wycieczka
    a kask nie zajac nie ucieknie i na niego przyjdzie pora

    OdpowiedzUsuń
  5. mnie nie ciągły i w sumie trafiłam tam przez przypadek
    po prostu było najtaniej
    ale zakochałam się w tej kulturze i jeśli tylko nadarzy się taka okazja, to wracam tam najbliższym lotem :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczyrk, Wisła, Ustroń, Żywiec- spędziłam tam wiele weekendów majowych z rodzinką i znajomymi- zawsze było super!! :) Aż się rozmarzyłam oglądając Twoje zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo, że mogłam przywołać dobre wspomnienia :)

      Usuń
  7. w końcu wypoczęłaś! małżeństwo Ci służy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypocząć nie wypoczęłam, ale przynajmniej psychicznie odpoczęłam :)

      Usuń
  8. Świetnie spędzony czas :)
    a kask cacuszko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już bym chciała wypróbować, ale pogoda nie sprzyja narazie :(

      Usuń
  9. Cieszę się, że się w końcu wybraliście poodpoczywać:)szczególnie w te bliskie nam tereny:D czekam z niecierpliwością na zdjęcia z sesji.

    OdpowiedzUsuń
  10. o widzę "moje tereny " pobliskie ;-D

    OdpowiedzUsuń