wtorek, 7 sierpnia 2012

Trochę narzekania z zakupami w tle

No  tak, Pani z telewizji miała rację. Nawet ja - ciepłolubna istota, która może się smażyć i prażyć na słońcu,  jak gady w terrarium (w końcu nie bez powodu Mąż mówi, że jestem gadzina :D), a więc nawet ja przyjęłam spadek temperatury z nieukrywaną ulgą. Ciekawe czy to już koniec tropikalnych upałów w tym roku? Mam nadzieję, że po krótkiej przerwie jeszcze wróci do nas słońce i hiszpańskie niebo.

weheartit.com
Nie wiem czy to spadek temperatury, niskie ciśnienie czy niekorzystny biometr, ale po dzisiejszym kontakcie z kilkoma osobami, których nastrój był jak pogoda - krótko mówiąc pochmurny, stwierdziłam, że lepiej i bezpieczniej dla moich nerwów i samopoczucia będzie jak wrócę do siebie i nikomu nie będę niepotrzebnie wchodzić w drogę. 

Nadal nie nadrobiłam zaległości blogowych, a ciekawa jestem co tam u Was słychać, dlatego nie mogę się doczekać aż przebrnę przez ostatni tydzień Waszych wpisów :) 

Dzisiaj byliśmy rozjerzeć się za dachówką. Wybraliśmy kilka typów (mój wymarzony kolor to grafit) i czekamy na wycenę, żeby podjąć decyzję, choć nadal jesteśmy na wysokości stropu. Niestety, tempo prac spadło wraz z końcem urlopu Męża :( 

Ogórki pomału już dochodzą do siebie, a przynajmniej sprawiają takie wrażenie ;) 

Jutro czeka mnie maraton załatwiania kilku ważnych i mniej ważnych spraw. 

A tak w ogóle to post miał być o niedawnych zakupach rodem z Rossmanna, więc oto one: 

Jako pierwszy krem do ciała Isana z oliwą z oliwek 


Czyli uzupełnienie płynu do kąpieli z tej samej serii 


 Krem kosztował 9,99 za 500 mł, więc cena w porównaniu do jakości super! A co jeżeli chodzi o jakość? Tutaj też krem sprawuje się bardzo dobrze. Delikatny zapach, mega wydajność, brak uczucia lepienia i klejenia. Ponadto szybko się wchłania, czyli to co lubimy najbardziej :)

Kolejna rzecz to żel pod prysznic o cudownym i dość intensywnym zapachu mango


 Ten żel to moja druga przygoda z marką Original Source. Pierwszą rzeczą, jaką kupiłam był także żel pod prysznic o zapachu mięty i drzewa herbacianego


Ten żel nie dość, że rewelacyjnie pachnie (jak płaskie czekoladki z nadzieniem miętowym After Eight), to jeszcze ma właściwości chłodzące, jak np. niektóre żele antycellulitowe. Na upały jest idealny! Efekt chłodzenia utrzymuje się przez chwilę i do tego ten orzeźwiający zapach działa na zmysły. Naprawdę polecam Wam spróbować, ale pod warunkiem, że lubicie efekt chłodzenia i lekkiego mrowienia na skórze! W tajemnicy powiem Wam, że nawet Mąż go używa i też sobie chwali :)


 Oba żele mają konsystencję rzadkiego budyniu, nie są kremowe, raczej przeciekają przez palce. Ja na pewno kupię jeszcze niejedną wersję zapachową - mój typ to żółta limonka i czekolada z miętą. Regularna cena niestety nie zachęca - 9,99 za 250 ml, co jak na żel pod prysznic jest dość sporo, ale warto czekać na promocje - ostatnio wszystkie rodzaje kosztowały 6,99.
Powąchajcie je przy najbliższej wizycie w Rossmanie, a na pewno się zakochacie!

Kolejna rzecz to już moje must have. Bronzer Lovely - ja wybieram wersję matową, a jest jeszcze z drobinkami. To moje 3 opakowanie, pomimo dużej pojemności 23g, wystarcza na około 3 miesiące. Nie mam porównania z innymi tego typu kosmetykami, ale nie wydaje mi się, by w takim razie był wydajny. Jednak cena  - 15,99 i piękny kokosowy zapach zachęcają do zakupu.
Jedyny minus - kiedy sięgnie denka, lubi się kruszyć, co negatywnie wpływa na komfort używania.


Kolejny produkt to następne must have. Suchy szampon do włosów, odkąd tylko go odkryłam w zeszłym roku, ciągle jest w mojej kosmetyczne.
Ten z Isany w zupełności mnie zadowala i choć wystarcza na mniej więcej miesiąc, to cena nie przeraża - około 10 zł. Dostępny tylko w Rossmannie.


Następny produkt to także niezbędnik w mojej kosmetyczce. Maseczka Soraya antybakteryjna. Dwie saszetki to łącznie 15 ml, co w moim przypadku wystarcza na 5-6 użyć.



I ostatni produkt - dla mnie nowość - kupiłam go po raz pierwszy, jednak wiem już, że zagości na dłużej. 
Tusz Lovely Curlin Pump Up Mascara jest genialny! I razem z zielonym tuszem Wibo (tym który ma stymulować rzęsy do wzrostu) są moimi faworytami w swojej kategorii jeżeli chodzi o jakość i cenę (oba kosztują około 10 zł). Dają podobny efekt jak Loreal Milion Volume Lashes, którego regularna cena to ponad 50 zł, ale skoro efekt jest porównywalny to po co tak bardzo przpełacać? :)


Jeśli macie ochotę, mogę zaprezentować Wam jaki efekt powstaje na rzęsach przy użyciu tych rossmanowskich tuszy :)

Co myślicie o tych kosmetykach? Znacie je? Używacie?
Może macie ochotę na bardziej szczegółową recenzję któregoś z nich, jeśli Was zainteresował?

Pozdrawiam Was serdecznie Dziewczyny!
Dobranoc i do jutra





8 komentarzy:

  1. Przyznam, że nigdy nie używałam żadnego z wymienionych kosmetyków :/ Ale przy najbliższej wizycie w Rossmanie kupię te oliwkowe produkty. Bardzo mnie to w sobie denerwuje, ale jestem taką kosmetykową konserwatystką, a nawet snobką :-( Od lat używam kilku tych samych firm i tylko zmieniam produkty w ich obrębie.
    A co do ogórków - wyszły bardzo dobre. Pojechały na rodzinnego grilla. Dla mnie i męża niestety nie opłaca się robić, bo i tak nie mamy czasu ich zjeść.
    Jak będziesz odwiedzać Wrocław to daj znać - może spotkamy się na jakąś kawkę albo zakupy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serię oliwkową polecam serdecznie! Zwłaszcza krem - bardzo przyjemnie się go używa. Co do kosmetycznego konserwatyzmu to może dobrze - przynajmniej nie kuszą Cię różne nowości :)

      Usuń
  2. Fajne zakupy, zwłaszcza żele Original Source :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U Nas też chłodno. Ale przyjemnie. Upały bywają bardzo męczące ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywają męczące, więc dobrze, że dają nam trochę od siebie odpocząć :)

      Usuń
  4. zakupy chyba udane? ja ostatnio zaopatrzyłam się w bronzer z Basic :)
    Fajny blog, będę zaglądać czasem :)
    Zapraszam do siebie:
    www.abc-un.blogspot.com :))

    OdpowiedzUsuń
  5. No ten bronzer wygląda całkiem przyzwoicie. A nigdy go nie widziałam w drogerii... Trzeba się rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń