niedziela, 26 sierpnia 2012

Uhu

Uhuu
Tak jednym słowem mogę określić dzisiejszy powrót do NR od rodziców. 
W dwóch słowach byłoby: ale jazda!!! 
Tydzień po tym, jak po weselu przyjaciół Mąż zawiózł mnie do rodziców, tak dzisiaj po mnie przyjechał i przywiózł z powrotem do NR.  
Niby zwykły powrót, ale jednak niezwykły, bo innym niż zazwyczaj środkiem transportu.
Podróż zajęła nam około 2,5 godziny w jedną stronę i już wiem, że w ten sposób będziemy spędzać więcej wolnego czasu (oby tylko czas na to pozwolił)
Adrenalina jest niebywała! I mam nadzieje, że nie tylko za pierwszym razem! Wspaniałe uczucie siedzieć przytuloną do najwspanialszego Mężczyzny na świecie i krzyczeć, krzyczeć i jeszcze raz krzyczeć na pustej drodze, wśród pól i lasów, ale nie krzyczeć ze strachu, o nie! To był krzyk z poczucia radości i wolności. 
Ciekawe czy złapię bakcyla na dłużej czy to tylko taka chwilowa euforia początkującego? 
A to wszystko przez 



Niby taki niepozorny, ale ma moc.
Musiałam niestety zostawić część swoich rzeczy u rodziców, a tyle ile mogłam przepakowałam do plecaka :) Dlatego na pewno czeka nas kupno jakiegoś większego bagażnika-kufra do motoru. I na pewno chciałabym jakąś fajną kurtkę i czarny kask, coby wyglądać normalnie a nie jak ufoludek w wiatrówce adidasa  :D
Tak więc po dniu pełnym wrażeń kładę się właśnie spać. Co prawda cała obolała, ale to nic! Warto było!

Dobranoc :) 



2 komentarze:

  1. Ja tylko raz jechałam motorem :) zeszłam z niego cała mokra :D okropnie się bałam :) ale może to dlatego że nie jechałam z ukochanym mężczyzną a z kuzynem :D

    OdpowiedzUsuń