środa, 25 lipca 2012

Uziemiona

Paraliżujący ból pleców, który trwa od wczoraj i niestety przybiera na sile, nie pozwolił mi dzisiaj na wyjście z domu. Pogoda jakaś dzika; niby temperatura wysoka, ale słońca brak; jest za to parno i duszno, więc nie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W domu zawsze znajdzie się coś do zrobienia, choć w grę wchodzą tylko lekkie prace domowe, a i blogów pod dostatkiem, więc nuda mi nie grozi.
Sama mam parę pomysłów na posty, więc na pewno dobrze wykorzystam ten czas :)

Mąż zawitał na obiad, przynosząc niespodziankę. Ciekawe co to? Ja wiedziałam od razu i nadal jestem w ciężkim szoku, że tak szybko!








Tak, tak. Torebka. Dotarła w ekspresowym tempie. Zamówiona wczoraj rano, dziś około południa dotarła do moich rąk :)
Z sukienką będzie się tak prezentować



Na obiad zupka z młodych warzyw - kalafior, fasolka szparagowa, marchewka, pietruszka biała i zielona oraz ziemniaczki pokrojone w kostkę. A na drugie danie kasza plus gulasz z wołowiną, papryką i ogórkiem kiszonym. Zdjęcia miały być, ale Mąż zjadł tak szybko, że nie zdążyłam nawet złapać aparatu :) Zostały tylko resztki


A na deser kawa mrożona.
Czytałam wczoraj, że PEWNA BLOGERKA klik nauczyła się ją robić. Ciekawa jestem, czy pamięta, jak podawałam jej swój przepis ;)  Moja dzisiaj wyszła tak



No to zdrówko! Cheers! Zum Wohl! Jak kto woli :)



3 komentarze: