poniedziałek, 4 lutego 2013

Denka kwartalne :)

Ojojojoj, trochę się tego nazbierało. Nie wiem nawet jak wytrzymałam zalegające przez 3 miesiące puste opakowania. Przynajmniej 2 razy miałam ochotę je wyrzuć, ale jakoś tak zostawały, aż w końcu postanowiłam ostatecznie się z nimi rozprawić.


Obecnie chyba mam najmniejszą ilość kosmetyków od dawnego czasu. Bez zapasów i bez kolejnych zakupów typu "a czemu nie", "bo ładnie pachnie",  "bo zawsze się przyda", "bo nigdy nie miałam", "bo mam ochotę spróbować". Owszem, nadal są zachcianki i nadal nie odmawiam sobie zakupów, ale są już one bardziej kontrolowane i zdroworozsądkowe :)


Dwa niewypały, czyli dwa średnie kremy do rąk. Ot, takie maziajki. 
1. Kamil Heand Repair, natychmiastowa pomoc dla suchych i odwodnionych rąk. 5% urea. Plus za pompkę. 
2. Isana, krem do rąk rumiankowy. Minus za bardzo niepraktyczne opakowanie. 


1. Isana, aromatyczny żel pod prysznic z masującymi perełkami. Limitowanka chyba sprzed roku. Zapas żeli pod prysznic miałam naprawdę ogromny. Ten zużywałam najwolniej. Jakoś nie przypadł mi do gustu. 
2. Isana, wiosenny żel pod prysznic Morze Kwiatów. Bardzo ładny zapach, odświeżający i relaksujący. Niestety wszystkie żele z Isany bardzo słabo się pienią, przez co są niewydajne, jednak ładne zapachy i cena (zwłaszcza w promocji 2,99) dobrze to rekompensują :) 
3. Lady SpeedStick Floral Magic. Ulubiony i niezawodny antyperspirant. Lubię zarówno wersję żelową, jak i tą zwykłą kremową. Za każdym razem testuję nowy zapach. Na pewno nie zamienię na żaden inny. 
4. Lactacyd Femina Emulsja do higieny intymnej. Drugie duże opakowanie z kolei. Obecnie testuję coś innego. 
5. Ziaja naturalna oliwka do masażu z olejem z oliwek. Uwielbiam wszystko, co oliwkowe. Duże 500 ml opakowanie z pompką. Zapach charakterystyczne dla całej oliwkowej serii Ziaji. Konsystencja raczej mało tłusta jak na oliwkę, zależy co kto lubi. Ja wracam do dziecięcych oliwek :) 
6. Luksja Nawilżający żel pod prysznic z aloesem i oliwą z oliwek. Z całego trójpaku żeli Luksja ten zostawiłam na koniec, bo początkowo zapach najmniej mi się podobał. Jednak później szybko zmieniłam zdanie. Na pewno odkupię jeszcze kiedyś ten żel. 
7. Nawilżający żel pod prysznic z płatkami róży i proteinami mleka. Dla mnie bez rewelacji, żel jak żel :)  
8. Luksja Witaminowy nektar pod prysznic Orange&Mandarin. Ten żel to zupełny przypadek. Bardzo udany, ale jednak przypadek ;) Chciałam kupić jego siostrzaną wersję z mango i papają, którą miałam przyjemność używać nie u siebie. A że nie było jej akurat na półce w sklepie, a ja zasugerowałam się kolorem, to wzięłam ten pomarańczowy, nie czytając etykiety. Teraz czyham na przepięknie pachnącą papaję i mango. 
9. Palmolive, Kremowy żel pod prysznic oliwka i mleczko nawilżające. Mój ukochany i ulubiony żel pod prysznic. Przecudnie pachnie i mocno się pieni. Zapach utrzymuje się długo po kąpieli. Kolejna buteleczka już czeka! Pisałam już, że uwielbiam wszystko, co oliwkowe? :D
10. Nivea Creme. Dla mnie wielofunkcyjny krem. Zawsze mam go pod ręką. Przekładam do mniejszego opakowania. 400 ml wystarczyło mi na rok. Od grudnia do grudnia :) 


1. Head&shoulders przeciw wypadaniu włosów. Niezastąpiony szampon do włosów. Stosuję go wymiennie z innymi szamponami. Czy wpływa na zmniejszenie wypadania nie mogę stwierdzić, ale doskonale radzi sobie z oczyszczaniem. Niestety wypłukuje też kolor. 
2. Marion, Błyskawiczna odżywka bez spłukiwania rozświetlająca włosy. Jedwabna kuracja. Pięknie pachnie. Pomaga w rozczesywaniu. Włosy są po niej miękkie,lekkie i pachnące. Polecam jako tańszy zamiennik GlissKura. 
3. Isana, odżywka wygładzające z olejkiem babassu. Blogowy hit sprzed kilku miesięcy. Rzeczywiście wygładza, ale moim zdaniem również obciąża i przyspiesz przetłuszczanie się włosów. 
4. Alterra Olejek do masażu Migdały i Papaja. Bardzo ładny zapach i wielorakie zastosowanie - na włosy i do ciała. Stwierdzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, w przypadku tego olejku zdecydowanie się nie sprawdza :) 
5. L'oreal Elseve Color Vive. Ochronna odżywka w kremie - rozczesywanie, pielęgnacja, blask. Nie zauważyłam jakichś wyjątkowych zdolności tej odżywki, ale pomaga pozbyć się kołtuna na włosach :) 
6. Alterra szampon nawilżający granat i aloes do włosów suchych i zniszczonych. Moim faworytem z tej serii jest maska do włosów, ale szampon też niezły i plus za naturalne składniki. 


1. Ziaja kozie mleko, krem 1 nawilżanie dla cery suchej i skłonnej do zmarszczek. Przyjemny zapach, ale dla mnie za bardzo wyczuwalny na twarzy. Dodatkowo mam wrażenie, że delikatnie mnie zapychał. 
2. Soraya Care&Control. Krem nawilżający, redukujący blizny i zmiany potrądzikowe. To chyba mój ukochany krem. Nigdy nie zrobił mi krzywdy. Bardzo ładnie się wchłania i przedłuża trwałość makijażu. Higieniczne opakowanie z pompką i prawie 3-miesięczna wydajność to duże zalety. 
3. La Roche Possay Effaclar K. Duże opakowanie z zeszłej zimy i mała 5 ml próbka. Bardzo lubię ten krem, na pewno bardziej przypadł mi do gustu niż Effclar Duo. Obecnie testuję Triacneal. Brrrrr
4. Nivea Vitamin Shake malina i żurawina. Bardzo smakowita pomadka! Na pewno kupię ją ponownie! Aż chce się ją zjeść. W przeciwieństwie do wersji oliwkowo-limonkowej, która pięknie pachniała, ale smak miała dość sztuczny, i która też powinna się tu znaleźć, ale nie wiem gdzie się zapodziała :D


I ostatnie denka, czyli trochę kolorówki. Zużywanie tego typu produktów idzie mi zdecydowanie najwolniej. 
1. Virtual Ideal Cover Podkład kryjący długotrwały. Na pewno nie "ideal"; na pewno nie "kryjący", a już na pewno niedługotrwały. Nie, nie, nie. 
2. Ingrid Idealist Puder w kamieniu. Kolejne opakowanie, póki co mój ulubiony, nawet zrobiłam mały zapas :) ładnie wykańczca makijaż, matuje i nawet kryje, czego od niego nie oczekiwałam, a tu proszę...niespodzianka. 
3. L'oreal Million Volume Lashes. Bardzo, bardzo dobry tusz, ale niestety drogi. Mocna czerń, świetna szczoteczka. Stawiam go na równi z zielonym Wibo, który kosztuje 5 razy mniej, więc po co przepłacać? 
4. Róż Bell. Najjaśniejszy kolorek - bardzo delikatny róż. Idealny na letnie miesiące do lekko opalonej skóry. Pięknie rozświetla. 
5. MySecret. Pearl Touch cień do powiek. Kolor 103. Cień na dzień i na wieczór. Bardzo ładny, delikatny, perłowy odcień odświeża i rozświetla spojrzenie. Do szybkiego porannego makijażu dla mnie jest idealny. 

Uffffffffffffffffffff
To już koniec. Naprawdę sporo się tego nazbierało. Dumna jestem, że wszystko zużyłam, nic nieskończonego nie wylądowało w koszu. Już Was nie zamęczam. Idę wyrzucić śmieci :) 

8 komentarzy:

  1. Ależ imponująca kolekcja :-) Ja przez kwartał nie zużywam nawet połowy z tego rodzaju kosmetyków :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale tego sporo;) ja rozprawiam się raz w miesiącu - bynajmniej nie zginę gdzieś pod stertą pustych opakowań

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojjj nazbierało Ci się tego troszkę ;) Ja bardzo lubię kosmetyki do włosów (szmpony i odżywki) z elseve ;) I cienie mySecret też fajne i dobre :D

    Możesz być z siebie dumna za "wykończenie" tak wielu produktów :P U mnie również denkowo-nowościowy post :P Zapraszam w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też kozie mleko zapchało, mordowałam się z nim okropnie...
    Fajnie, że sukcesywnie pozbywasz się zapasów - wiesz, moja ideologia minimalizmu daje o sobie znać :P

    OdpowiedzUsuń
  5. ale duzo i niektóre dobrze znane mi produkty ;)

    OdpowiedzUsuń